ale się wkurzyłam ...wrrrr
słuchajcie byłam własnie w sklepie po zakupy- w supersamie...Do sklepu weszłam o 19.30, specjalnie sprawdziłam do której jest czynny. Ide sobie alejkami a jedna pani zmywa podłogę. Chciałam dostac sie do mojego twarożku na śniadanie, a pani zrobiła baaaaardzo niezadowolona mine i zapytała głosno i złosliwie swoich kolezanek "aaa która jest godzina?" Zauważyłam jej mine i wywracanie oczami...no wsciekłam sie na maxa. Idę do kasy i pytam kasjerki, jeszcze raz żeby sie upewnić, do której jest sklep. A potem jej powiedziałam że w takim razie mam jeszcze półtorej godziny na zrobienie zakupów a pani która zmywa podłogę jest wyraźnie niezadowolona że jej klienci przeszkadzają. Poprosiła szefową, która, powiem delikatnie, przyjeła moją skargę do wiadomości...poprostu. Szlag mnei tarfił z miejsca....normalnie nie rozumiem jak można w taki sposób podchodzić do klienta...przecież nie weszłam za pięć 21.00.
No to się wyżaliłam, Wam bo nie mam komu :(( siedze dzis sama buuuu.
No to się wyżaliłam, Wam bo nie mam komu :(( siedze dzis sama buuuu.