Chciałabym wnieść sprawę o podwyższenie alimentów. Dziecko ma 7 lat, ale ma orzeczenie o kształceniu specjalnym i zaburzenia rozwojowe. Koszty wzrosły, chociażby ze względu na dojazdy na terapię, do psychologów, psychiatrów, lekarzy. Syna dowożę do przedszkola samochodem. Póki co nie pracuję, ale dzięki temu mogłam pozwolić na szybszy kontakt z lekarzami i opinie. Ogólnie syn jest "problemowym" dzieckiem, ma problemy m.in.z emocjami (innych) i rozumieniem. Obliczyłam wydatki (ale na pewno o czymś zapomniałam) na ponad 2000zł. Czy wg Was mogłabym liczyć na podwyższenie alimentów chociażby na 1000zł? dodam, że ojciec ogólnie jest skąpy i dziecku żałuje wszystkiego, liczy się tylko on. Uważa, że alimenty, które płaci powinny wystarczyć. Ale on poza tym, że "zawraca" głowę raz/dwa razy w miesiącu, z czego i tak dziecko spędza czas u dziadków, sam się nim nie interesuje. Wszystko robię ja. Nie mówiąc o tym, że nie jest w stanie przypilnować, żeby dziecko się wykąpało, ani umyło wieczorem (o zmianie bielizny nie wspomnę). Jak przyjeżdża, muszę go wykąpać, bo śmierdzi jakby (wybaczcie za wyrażenie, ale tak jest) spał ze świniami :/
mam wrażenie (zresztą nie tylko moje wrażenie), że przyjeżdża do dziecka na złość mi i mojemu mężowi (a nuż mąż nie wytrzymał i się wyprowadził, dla wyjaśnienia nie, nie chce być ze mną, on po prostu chce, żebym była sama). Dziecka mi szkoda, bo widzę, że nie rozumie, że ojciec go nie chce, a lgnie do nich. Niestety o nas nie mówią nic dobrego, bo dziecko przychodzi i nie słucha, jest niedobre (również w przedszkolu). Zresztą dowiedziałam się, że jego babcia powiedziała, że nie lubi nas (łącznie z jego rodzeństwem).
Wybaczcie, przy okazji się pożaliłam...
0
0