Re: przejscie z karmienia naturalnego na mleko modyfikowane
Nyzosia - świetnie Cię rozumiem :) też wiele razy miałam ochotę przerwać to ściąganie... kilka razy wylewałam ściągnięte mleko, bo mi się pier***ąca włączała ;) ale później znowu z uporem maniaka siadałam przed kompem, brałam laktator i dawaj...
najgorsze były pierwsze 2 m-ce kiedy jeszcze musiałam walczyć z depresją(?) czy też traumą po pobycie w szpitalu - w każdym razie nie radziłam sobie sama ze sobą, dziecko było wrogiem nr 1, no i wyrzuty sumienia - co ze mnie za matka, że nawet wykarmić swojego dziecka nie mogę...
przez cały ten czas cała moja Rodzina i znajomi (w tym 1 Kumpela z córcią młodszą o miesiąc od Gabrysia, a druga z 2 dzieci - młodszy jest starszy od Gabrysia o 3 m-ce - obie po 1-2m-cach przestały karmić piersią) mówili, żebym dala sobie spokój, żebym przerwała tą walkę o pokarm, że przecież nic się nie stanie jak Gabryś będzie tylko na sztucznym mleku... bo przecież to nie oznacza, że Go mniej kocham ;)
ale ja się uparłam... najgorsze było to, że nie wystarczyło siedzieć 5-10 minut żeby mieć całą butelkę... ściągałam pół godziny żeby mieć 60-120ml... cały dzień planowany pod 5-6 ściągań ;P
jestem dumna z siebie, że jednak się uparłam i tyle czasu wytrzymałam ;)
nawet Pani Asia z poradni laktacyjnej na Zaspie(byliśmy tam jak Młody miał pół roku) mówiła, żebym kończyła, żebym się wreszcie wyspała, że to i tak długo i większość Mam już dawno by się poddała... a ja ściągałam jeszcze 7 m-cy ;)
0
0