Re: wycięcie migdałków na Akademii Medycznej
mój synek został skierowany przez prof Stankiewicza do akademi.
ciągle chorował, miał ogromne migdały i własnie co noc bezdechy-i to one były powodem skierowania do szpitala.
zabieg miał w lutym tego roku. od tamtego czasu nie choruje ale co najważniejsze nie ma bezdechów-możemy spać spokojnie(wcześniej zdarzały się nieprzespane noce bo baliśmy się ,że się udusi)
co do samego zabiegu to widok dziecka wybudzonego z narkozy nie należy do najprzyjemniejszych,ale to szybko mija.przynajmniej tak było w przypadku synka. pielęgniarki nie mogły uwierzyć w to,że on kilka godzin po zabiegu biega po oddziale i je kanapki :) jedynie picie sprawiało mu ból.
na drugi dzień wyszliśmy bo nie było powodów,żeby dłużej zostawać.
co do personelu to jestem zachwycona.wspaniała pani anestezjolog, lekarze, pielęgniarki.
na sali operacyjnej byłam bardzo zdenerwowana ale uśmiech i spokój personelu rozładowały stres.
na sali pooperacyjnej było jeszcze lepiej.mimo,że tam przeszłam najgorsze chwile to nie mogło być lepiej w kwesti podejścia do mnie i do dziecka.znowu spokój, usmiech, dobre słowo, czułam,ze jestem w najlepszych rękach i że wszystko będzie dobrze.
w momencie zabiegu synek miał 2,5 roku
myślę,że teraz wrażenia mogą być jeszcze lepsze ponieważ oddział został przeniesiony do nowego budynku.
my jeszcze byliśmy w starym,a ten łagodnie mówiąc był/jest koszmarny
0
0