2009-04-05 18:34
Z całym szacunkiem ale My Fair Lady JEST musicalem, nie operetką ! ! !
2009-04-05 14:19
pamietam teatr z dawnych lat i moze niech tak pozostanie, bo to co widziałam wczoraj za 85 zł, nie urzekło mnie w cale....
2009-04-05 12:28
Panie Dyrektorze prosze zapoznać się bardziej z dziełem!! ja wszystko rozumiem ,że to teatr, ale żeby aktorzy nie potrafili śpiewać, tylko udawali, że to robią???!!! to jest operetka!!!!trzeba spiewać to co jest w nutach a nie wiecznie obok!! kompozytor napisał piękna muzykę!!
2009-04-05 11:57
Szanowny Panie Reżyserze/Dyrektorze
Pierwsza sugestia która nasuwa mi się na myśl to taka aby rozgraniczyć funkcję zarządzania instytucją od reżyserki. Nie wiem jakim jest Pan dyrektorem ale jest pan słabym
Szanowny Panie Reżyserze/Dyrektorze
Pierwsza sugestia która nasuwa mi się na myśl to taka aby rozgraniczyć funkcję zarządzania instytucją od reżyserki. Nie wiem jakim jest Pan dyrektorem ale jest pan słabym reżyserem.
Wczorajsza premiera była żałosna. Ani jedna z postaci nie miała charakteru, ani jedna osoba nie urzekła głosem, ekspresją. Eliza mdła, Higgins nudny. Na początku próbowała się bronić Pani Pierce ale i ona poległa w tym towarzystwie. Pani Einsford nigdy cvhyba nie porzuci swoich zapędów wielkogwiazdorskich - zupełnie nieuzasadnionych (angaż dla tej aktorki jest dla mnie zawsze dużym zaskoczeniem - jak długo jeszcze musi katować nasze uszy). Na scenie dzieje się dużo ale nic z tego nie wynika.Pan Higgins liczy książki i jest to jakiś sposób aby zapchać dziurę ale po co?Przedstawienie jest niespójne. Zmiana scenografii następuje jeszcze przed zakończeniem się sceny. Ani jedna scena nie była wygrana z puentą. My Fair Lady powinno być grane tak aby wychwycić angielski żart, aby nie doprowadzać do tego, że publiczność śmieje się w czasie potknięcia się aktora.W takich momentach zawsze wydaje mi się że reżyser wątpi w inteligencję widza.Kiedy doczekamy się przedstawienia odkrywczego, takiego które wnosi coś nowego, które jest dla nas zaskoczeniem.
Scenografia: straszna. Może podobałaby się w latach pięćdziesiątych - może. Na dzisiaj - straszna. Gdybyśmy pozostawili wszystko w konwencji 'drucianej' być może nie byłoby tak źle.
Kostiumy - Ascot, ok, plus za kapelusze, chociaż warto wyprasować suknię Pani Kowalewskiej.
Podsumowując - przedstawienie bez charakteru, bez mocnych akcentów, bez wspaniałego angielskiego żartu, bez pomysłu, bez głosów. Pieniądze wyrzucone w błoto.
Ocena - 2/6. Nie warto.
2009-04-05 10:26
teatr muzyczny w gdyni nie ma takiej świeżości jak inne teatry w polsce, bo wciąż pojawiają się na scenie te same twarze, do obrzyg... Nie widać żadnej nowej twarzy, nikogo z zewnatrz i premiery są juz nudne, bo wciąż
teatr muzyczny w gdyni nie ma takiej świeżości jak inne teatry w polsce, bo wciąż pojawiają się na scenie te same twarze, do obrzyg... Nie widać żadnej nowej twarzy, nikogo z zewnatrz i premiery są juz nudne, bo wciąż Ci sami "aktorzy". Panie prezydencie zareaguj!!aaa jeszcze jedno, skoro teratr w gyni nazwya sie muzycznym to dlaczego ludzie tak strasznie falszują, krzyczą nie śpiewają. Teatr miejski prezentuje lepszy poziom wokalny chociaż jest teatrem dramatycznym.
2009-04-04 18:34
A może nie ma co wieszać psów na reżyserię i teatr w ogól tylko pomyśleć nad samą sztuką? Nie każdemu się wszystko podoba.
2009-04-04 14:54
teatr jest ok, geje takze. tylko ta sztuka nie ;)
2009-04-04 13:17
pod taka dyrekcja moze prezydent zareaguje wlasciwie
2009-04-03 23:12
pierwszy akt ok! zabawny, dynamiczny. ale drugi - katastrofa!! chcialem wyjsc w trakcie! nuuuudny, przegadany, zero akcji!
2009-04-02 19:10
niestety grubych i zarlocznych sie nie lubi
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.