Re: CLOSTILBEGYT A CIAŻA część 3
Hej dziewczyny.
Moje samopoczucie ...szkoda gadac :(
Chodze i ryczę ;(
Sytuacja jak dla mnie robi sie beznadziejna - wciąz nie mamy mieszkania, ja sie sama duszę w tym pokoju, a co mówic o przywiezieniu tu dziecka ze szpitala!!!? Jak o tym pomysle, to mi od razu łzy w oczach stają.
Nie wiem kiedy cos znajdziemy, kiedy sie umeblujemy, nie mówiąc o praniu ubranek dla małego, urzadzaniu dla niego kącika.... jestem po prostu załamana :(((
Jedyne pocieszenie to ruchy i kopniaki synka :* zaczęłam więcej do niego mówic :)
Naprawde z tymi mieszkaniami jest ciezko :/ a my nie mówimy jeszcze po norwesku ( ja próbuje sie troche podszkolic) i to duzy minus ( nawet sami nie jestesmy w stanie sie umówic na oglądanie czegos i sami jechac, a pomoc mamy taką, ,że.... :((((( Byłam jakas naiwna i nie brałam pod uwage takich problemów jadąc tu, najwazniejsze, że jestesmy razem, ale... przerasta mnie to.
Poza tym wyjatkowo w tym roku drazni mnie, że ida swieta. Dla mnie sa nie w porę. W ogóle ich nie czuje i nie chce chyba czuc :((( Nie mam czego sprzatac, gdzie gotowac...gdzie postawic stroika czy choinki:(
Sorki, ze tak Wam marudzę, ale nie potrafię teraz o niczym innym myslec... Wymarzyłam sobie taki piękny "start" dla synka, a tu taka lipa:(
Poza tym nie wiem jeszcze jak mąz sciągnie wszystkie rzeczy małego, które sa w Polsce. Boi sie jechac naszym samochodem, a w walizkę to może co najwyzej troche ubranek wziąc... Po prostu porazka:(
Koraliczek, ja pamietam, ze jak byłam 2gi raz w szpitalu (16-19t) to brzuszek zaczął mi sie zaokrąglac, wczesniej chyba tylko mi się wydawało, że juz jest:) Za to teraz jakos tak mam wrazenie, ze nie rosnie za bardzo...
0
0