Co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie.

majac na uwadze duza tolerancje,wyzwolenie itp
czyjes preferencje..sytuacje zyciowa..

czy jednak jest jaks granica-- i po przekroczeniu jej
kobieta czuje sie niekobieca
a mezczyzna jest niemeski
????
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

plusik/kciuk up za ratowanie sytuacji
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

Pawiany mają cztery kciuki...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

k.a. przypomniałaś mi ten dowcip:

Spotykają się dwaj jazzmani:
- Wiesz, kupiłem twoją nową płytę!
- A, to ty...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

"Ale człowiek ma tylko dwa kciuki:))"

zdziwiłbyś się gdyby kelner z trzema podał Ci kolację (???) więc przerażam czterema... hm... zapominam się, sorki

"Więc ktoś to czyta?:p"

nie samym forum i tęsknotą za "projektem Halewicz" rondel żyje ... ale owszem, p r z e g l ą d a m i zawieszam oko
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

Ja już nie czytam:D
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

"Więc ktoś to czyta?:p"
tak :)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

~rondel
>wszystkie cztery kciuki up

Ale człowiek ma tylko dwa kciuki:))

>i żeby nie było, przeczytałam całość

Więc ktoś to czyta?:p
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

>Eh, Kłapouchy, czasami mam wrażenie, że jesteśmy bardzo podobni a czasami, że myślimy skrajnie odmiennie. Nie wiem jak to możliwe.

W pełni się z tym zgadzam:)

>Dla mnie jest to niewinna gra słów, dla Ciebie, to gra wstępna do seksu. Dla mnie od flirtu do seksu jest długa droga, dla Ciebie to dwa kroki.

Dwa kroki - 7 milowe, to jest właśnie droga pomiędzy flirtem a seksem.
I zgodzę się, że to gra słów, ale na pewno nie jest niewinną i z pewnością zarezerwowana jest dla ludzi, którzy są gotowi przyjąć jej konsekwencję.

>Definicja sama w sobie jest taka sama, czyli jak zacytowała inka,

Tylko Twoja definicja kończy się na słowach a inki idzie dalej.
Dla Ciebie to niewinna gra słów, a w definicji to forma zalotów, które są podobno synonimem podrywu - i to właśnie różnica, która nas dzieli.

>Rozmowa była o myślach.

Nie, o kokonie chroniącym przed prawdą, zresztą sama dalej odnosisz się do związku a nie myśli. I gdzieś wcześniej pisałaś, że jakby Twój facet coś kręcił na boku, to wolałabyś o tym nie wiedzieć.

>Podejrzewam, że w przypadku mężczyzn to bardzo częste zjawisko.

Nie mogę mówić za innych, ale sam tego nie mam.
W związku nie fantazjuje o seksie z innymi - realnymi osobami.
Nie będąc w związku, raczej myślę, jak doprowadzić do seksu z konkretną fascynująca mnie osobą, niż snuję fantazję o seksie z nią.

>Jak kobieta ma żyć, ze świadomością, że facet w myślach fascynuje się jej koleżanką , żoną, matką czy kimkolwiek innym?

Abstrahując, że u nas kobieta nie może mieć żony, to chyba rozmawiamy o związkach a nie układach kochanków?

Myślę, że chyba łatwiej byłoby komuś zaakceptować, że jego ukochana osoba fascynuje się kimś w wyobraźni, niż urzeczywistnia fascynację w formie słów poprzez flirt?

>Kłapouchy, ja nie jestem małą dziewczynką, która boi się ludzi i tego co powiedzą.

Tego nie wiem, nie znam Cię i nie wiem ile masz lat.
Ja tylko odpowiadam na Twoje słowa.

>ktoś, kto na siłę poszukuje cierpienia, też nie jest zdrowy. To emocjonalny masochista. Trzeba znaleźć złoty środek.

Czym innym jest gotowość do cierpienia, czym innym jego poszukiwanie.
"Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni" - mówił Nietzsche.
Wielu powtarza tą frazę, wręcz czyni z niej swoje życiowe motto... niewielu wie, że jej autor skończył w zakładzie dla obłąkanych;)
Jest zatem i takie rozwiązanie.
Wszelka skrajność jest szkodliwa i droga środka jest najbezpieczniejsza.
Choć czasem lepiej nie iść środkiem a bliżej krawędzi;)

>Mnie interesują Twoje poglądy i zdanie na różne tematy, jak jest z Tobą, nie wiem.

Mnie interesujesz Cała, nie tylko fragment, bo "poglądy i zdanie" oderwane od reszty, zawsze pozostaje niezrozumiane.

>Jesteś zwolennikiem facebooka, blogów, instragamów i innych? Tak powinno się obnażać swoje słabości?

Nie mam FB, pisywałem blogi tematyczne, nie wiem co to instagram...
Z pewnością łatwiej w internecie niż w realnym świecie.
A jeśli ktoś nie umie w internecie, to z pewnością nie umie też w realnym świecie.

>Czyli włożyłeś wysiłek w to, aby nie roztrzaskać mi czaszki? :)) Bardzo się cieszę.

Nie, bo Ciebie lubię.
Gdybym musiał wkładać wysiłek, to bym milczał - to najwyższa forma tolerancji w internecie:d

>nie znasz mnie, owszem, ale masz szanse mnie zrozumieć, bo szczerze odpowiadam na Twoje pytania.

Odpowiadasz na niektóre pytania i to w sposób możliwie bezosobowy.
Często także negując, jeśli Twoje słowa utożsamiam z Tobą.
Czuje się, jakbym układał puzzle rysunkami do spodu;)

>Nie muszą za tym iść żadne czyny, gdyż mówimy głównie o poglądach i przekonaniach, a nie o uczuciach.

Ale słowa bez czynów są puste:p
Podobnie jak czyny bez uczuć:)
Ja mówię o swoich poglądach i przekonaniach - tym co praktykuje, co wynika z moich przemyśleń powstałych ze zdobytych doświadczeń i wiedzy. Mówię zatem o tym kim jestem, jak żyje i czego pragnę.
Twoje poglądy i przekonania są oderwane od kontekstu. Nawet nie wiem, czy są Twoje, czy powtarzasz często występujące w Twoim otoczeniu, znane Ci, lub takie, które uznajesz za sympatyczne - choć sama ich nie stosujesz.
Bez czynów i uczuć sprzedajesz mi suchą teorię.

>Naprawdę nigdy nie spotkałeś człowieka, który oczekiwałby od Ciebie porady, wysłuchania, który traktował Cię jak psychologa?

Tu są trzy opcje.
Porada, wysłuchanie i psycholog.
Psycholog zwykle słucha i próbuje nakierować człowieka, aby sam znalazł dla siebie odpowiedź. Jemu chodzi o to, by człowiek się przystosował.
Wysłuchanie nie zakłada nic więcej - i jest wielu ludzi, którym to starcza, bo oni wcale nie chcą nic zmienić. Oni chcą sobie ulżyć.
Porada sama w sobie powinna zakładać mówienie ku prawdzie zamiast ku zadowoleniu.

Jak ktoś chce tego trzeciego, to mogę mu pomóc. To uczciwa wymiana, jego przeżycia i uczucia, moja wiedza i mądrość.
Wysłuchiwaniem zajmują się barmani i księża - zwykle w taki czy inny sposób pobierając za to opłatę. Podobnie z psychologami. I to jest uczciwe;)
Choć zwykle w obu tych przypadkach wysłuchujący sami później potrzebują wysłuchania.

>Ja spotykam mnóstwo takich osób. Oni nie chcą mnie znać, oni chcą pomóc sobie.

Przyciągasz dziwne osoby:d
Może dlatego dziwnie się później czujesz, gdy ktoś chcę Cię poznać?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

>Jeśli ktoś słowom nadaje odmienne znaczenie od istniejącego to tworzy własny język.

Eh, Kłapouchy, czasami mam wrażenie, że jesteśmy bardzo podobni a czasami, że myślimy skrajnie odmiennie. Nie wiem jak to możliwe.

Nie tworzę własnego języka. Absurdalne stwierdzenie. Definicje są takie same. Rożni się celowość ich użycia.
Jak zauważyłeś, np. słowa "flirt" używamy w innych sytuacjach i dlatego znaczenie tego słowa jest dla nas trochę inne. Dla mnie jest to niewinna gra słów, dla Ciebie, to gra wstępna do seksu. Dla mnie od flirtu do seksu jest długa droga, dla Ciebie to dwa kroki.

Definicja sama w sobie jest taka sama, czyli jak zacytowała inka,
"Flirt zachowanie społeczne polegające zazwyczaj na prowadzeniu zalotnych rozmów i czynieniu kokieteryjnych gestów" ale znaczenie samo w sobie, jest inne. I wynika to ze sposobu życia. Większość ludzi tak ma i dziwne, że dopiero rozmawiając ze mną to zauważyłeś.

>Bo tak jest, ale żyjesz wtedy w nieświadomości, kłamstwie i iluzji.

Rozmowa była o myślach. Jak sobie wyobrażasz związek, w którym partnerzy pytają się nawzajem, czy w myślach dopuszczają się zdrady? Podejrzewam, że w przypadku mężczyzn to bardzo częste zjawisko. Jak kobieta ma żyć, ze świadomością, że facet w myślach fascynuje się jej koleżanką , żoną, matką czy kimkolwiek innym? Myśli to coś, do czego mamy prawo. Odpowiadamy za nie sami przed sobą i Bogiem. Ja nie wyobrażam sobie związku, w którym facet przychodzi do mnie i mówi ze szczerością, że znowu myślał sobie jak to jest przelecieć inną kobietę. Uwierz mi, oszalałabym.

>Bo tak jest, ale żyjesz wtedy w nieświadomości, kłamstwie i iluzji.

Czy ja napisałam, że w życiu staram się unikać prawdy? Bo albo nie pamiętam co piszę, albo Ty czytasz między wierszami.
Często przychodzi mi się zmierzać z prawda i nie chowam głowy w piasek. Czy zawodowo, czy też prywatnie. Nie lubię tego robić, ale muszę, bo tak trzeba.
Kłapouchy, ja nie jestem małą dziewczynką, która boi się ludzi i tego co powiedzą.

> Im bardziej uciekasz od cierpienia, tym bardziej tracisz odporność i stajesz się podatna nawet na drobiazgi.

Pewnie masz rację, w takich skrajnościach, które opisujesz, tak może się stać, ale ktoś, kto na siłę poszukuje cierpienia, też nie jest zdrowy. To emocjonalny masochista. Trzeba znaleźć złoty środek.

>To nasze mają sens, czy go nie mają?
Jesteśmy szczerzy i interesujemy się nawzajem sobą?

Pisząc tamto zdanie, miałam na myśli rozmowy face to face. Ty odniosłeś to do naszych rozmów w internecie. Musiałam się nad tym chwilę zastanowić, ale zdania nie zmieniłam.
Nasze rozmowy również mają sens. Przynajmniej dla mnie, bo Twojego zdania nie znam. Ja jestem szczera, czy Ty również? Mam nadzieję.
Czy się sobą interesujemy? Mnie interesują Twoje poglądy i zdanie na różne tematy, jak jest z Tobą, nie wiem.

>Największą siłę daje obnażenie swoich słabości.

No taaaak, ale w internecie?! Jesteś zwolennikiem facebooka, blogów, instragamów i innych? Tak powinno się obnażać swoje słabości?
Wybacz, ale ja jestem daleka od takich sposobów i nie zamierzam tego robić w ten sposób.

>W efekcie możesz źle interpretować zachowania innych i odsuwać się, aby uniknąć zranienia.

Mówiąc tym samym językiem, też jesteś narażony na takie sytuacje. To kwestia zaufania i poczucia bezpieczeństwa.

>Oraz nowomodne, które mówi "popieraj lub milcz"

Tak, to prawda, taka tolerancja jest gorsza jak obojętność.
Czyli włożyłeś wysiłek w to, aby nie roztrzaskać mi czaszki? :)) Bardzo się cieszę.

>Z pewnością - widać jak palisz się do odpowiedzi:P

No oczywiście, co chcesz wiedzieć? Konkretnie! ;)

>Nic mi nie zrobiłaś. Nie oceniam Cię, nie znam, nie mam szans poznać ani zrozumieć. A przy filozofii, że słowa bez czynów są puste - nawet nie wiem, ile w Twych słowach prawdy:)

Same negacje. A wcale tak nie jest. Oceniasz moje poglądy, nie znasz mnie, owszem, ale masz szanse mnie zrozumieć, bo szczerze odpowiadam na Twoje pytania. Nie muszą za tym iść żadne czyny, gdyż mówimy głównie o poglądach i przekonaniach, a nie o uczuciach.

>Dla mnie nie jest, bo brak w tym sprawiedliwej wymiany.

Naprawdę nigdy nie spotkałeś człowieka, który oczekiwałby od Ciebie porady, wysłuchania, który traktował Cię jak psychologa?
Ja spotykam mnóstwo takich osób. Oni nie chcą mnie znać, oni chcą pomóc sobie. Dlaczego mam im się narzucać? I to raczej ja zostają, a te osoby odchodzą.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

"Tolerancja ma dwa znaczenia. Pierwotne,, które zakładało wysiłek, aby nie roztrzaskać czaszki myślącym inaczej. Taką tolerancję popieram i stosuje.
Oraz nowomodne, które mówi "popieraj lub milcz" a to zwykła technika manipulacji, wykorzystywana do zastraszania ludzi bojących się złej opinii na swój temat. Używa się tego by zamknąć usta myślącym, w czasie walki o przywileje. Ta tolerancja budzi moje obrzydzenie i nie mam z nią nic wspólnego."

to jest coś Kłapciu więc wszystkie cztery kciuki up

ps
i żeby nie było, przeczytałam całość ale ten fragment to idealne przesłanie
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

>Ty Biblię interpretujesz sobie jak chcesz, a ja nie mogę interpretować dowolnie zjawisk lub definicji?

Zjawiska możesz interpretować jak chcesz, podobnie i biblię. Nie możesz jednak nadawać słowom odmiennych definicji, bo one wyjaśniają te słowa.
Jeśli ktoś słowom nadaje odmienne znaczenie od istniejącego to tworzy własny język.
Nie może też wyjaśnić własnych definicji, bo używa do tego słów, które posiadają definicję - i nie wiadomo czy stosuje dla wyjaśnienia definicję standardowe czy własne.

>Ja uznaję, że jak czegoś nie wiem, to mnie to nie może zranić.

Bo tak jest, ale żyjesz wtedy w nieświadomości, kłamstwie i iluzji.
To kult ignorancji. I im głupszym się jest, tym mniej się rozumie i widzi, i mniej cierpienia doświadcza.

>A co mnie nie zrani, to mnie wzmocni ;)

Nie, wręcz przeciwnie. Im bardziej uciekasz od cierpienia, tym bardziej tracisz odporność i stajesz się podatna nawet na drobiazgi.
Ostatecznie może dojść do tego, że zwykły deszcz będzie powodem rozpaczy.

>Rozmowy mają bardzo duży sens, o ile rozmówcy są szczerzy i naprawdę interesują się sobą nawzajem.

To nasze mają sens, czy go nie mają?
Jesteśmy szczerzy i interesujemy się nawzajem sobą?

>Dla Ciebie nie ma znaczenia to, że ludzie czytają o Twoich osobistych przeżyciach, doświadczeniach itd? Jesteś aż takim wielkim ekstrawertykiem?

Jestem introwertykiem, ale życie mnie nauczyło, że ukrywanie się jest nieefektywne.
Największą siłę daje obnażenie swoich słabości.
Im częściej je pokazujesz, tym bardziej je akceptujesz. A im częściej ktoś w nie uderza, tym bardziej te miejsca uodparniają się na ciosy.

>A jeśli, według Ciebie, jestem odmieńcem, to nie mam prawa mówić tak jak myślę, bo społeczeństwo się ze mnie nie dogada?

Nie zakazuje Ci mówić, tylko próbuję uświadomić, ze tworząc własny język społeczeństwo nie będzie się w stanie z Tobą komunikować bez znaczących nieporozumień. W efekcie możesz źle interpretować zachowania innych i odsuwać się, aby uniknąć zranienia.

>Gdzie Twoja tolerancja?

Tolerancja ma dwa znaczenia. Pierwotne,, które zakładało wysiłek, aby nie roztrzaskać czaszki myślącym inaczej. Taką tolerancję popieram i stosuje.
Oraz nowomodne, które mówi "popieraj lub milcz" a to zwykła technika manipulacji, wykorzystywana do zastraszania ludzi bojących się złej opinii na swój temat. Używa się tego by zamknąć usta myślącym, w czasie walki o przywileje. Ta tolerancja budzi moje obrzydzenie i nie mam z nią nic wspólnego.

>A resztę pytań wyślij mi na maila, bo na pewno tu, nie zobaczysz odpowiedzi.

Z pewnością - widać jak palisz się do odpowiedzi:P

>Zdziwiłbyś się jak mocno jestem otwarta na ludzi.

Że "na" to nie wątpię, gorzej z "wobec";)

>Eh, ale Ty mnie surowo oceniasz. Co ja Ci zrobiłam?

Nic mi nie zrobiłaś. Nie oceniam Cię, nie znam, nie mam szans poznać ani zrozumieć. A przy filozofii, że słowa bez czynów są puste - nawet nie wiem, ile w Twych słowach prawdy:)

Podważyłem Twoją tezę, że starczy słuchać i to jest w porządku.
Dla mnie nie jest, bo brak w tym sprawiedliwej wymiany. Ktoś daje swoje uczucia, myśli, doświadczenia czy wiedzę, a druga strona tylko potakuje głową i odchodzi.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

>Ze względu na budowę, uważam, że to najgłupsze powiedzonko wymyślone przez człowieka:d

Własnie to jest najzabawniejsze :)

>moja jest ogólnodostępna niczym światło,

Oj Kłapouchy, moja tez. Leżała na ulicy więc ją przygarnęłam. Mnie nie dziwi, że one się różnią. Dziwi mnie, że tego nie chcesz zrozumieć.

>Pewnej, lecz nie całkowicie dowolnej, interpretacji.

A od kiedy to interpretacja jest narzucana i ograniczana przez normy? Mamy wolny kraj czy ja się mylę? Ty Biblię interpretujesz sobie jak chcesz, a ja nie mogę interpretować dowolnie zjawisk lub definicji? Zapędzasz się ;)

>Tutaj się nie wchodzi w słowo, więc nie trzeba walczyć o dopuszczenie do odpowiedzi.

Tak to prawda, ale możesz zinterpretować moje słowa inaczej i to robisz i zanim ja to sprostuję, to już masz błędny obraz mojej osoby, który później ciężko wymazać.

>Jakby było to ciężko powiedzieć, bo skoro mało mówisz o sobie, to pewnie niewiele byśmy pogadali.

Kłapouchy, ja po prostu nie paplam wszystkim dookoła jakie mam problemy, albo jakie mam potrzeby. A już tym bardziej w internecie. Mam znajomych, z którymi się dzielę takimi informacjami i mam tzw. przyjaciół, którym dużo mówię o sobie. Jeżeli uznałabym, że Cię znam, to na pewno o wiele więcej bym powiedziała, niż piszę w tej chwili, co jest zrozumiałe z racji tego, iż obecnie nie wiem kim jesteś.

>Chyba ogólnie lubisz żyć w kokonie chroniącym Cię przed prawdą?

Czuje się jak u psychologa na kozetce ;p
A nawet jeśli tak, to co? To chyba naturalne, że każdy ma jakieś sposoby chroniące go przed światem. Ja uznaję, że jak czegoś nie wiem, to mnie to nie może zranić. A co mnie nie zrani, to mnie wzmocni ;)

>Czyli większość rozmów właściwie nie ma sensu?

Dlaczego? Rozmowy mają bardzo duży sens, o ile rozmówcy są szczerzy i naprawdę interesują się sobą nawzajem.
Nie mają sensu rozmowy typu:
"Cześć co u Ciebie, a dobrze, a u Ciebie? Ładnie wyglądasz, no coś Ty, nie wyspana jestem, ale Ty wyglądasz super "

>Zwłaszcza rozmowa z Tobą, która dodatkowo nie mówi nic o sobie?

Nie mnie to oceniać, skoro tak uważasz, to co ja biedna mogę na to poradzić?

>Może kocha i chce słowa obrócić w czyn, aby to udowodnić...

Słucham? Kocha po dwóch spotkaniach??? I jeszcze chce to udowodnić zaciągnięciem kogoś do łóżka?
No ja nie wiem czy są aż tak naiwne kobiety na tym świecie.

>Nie znając prawdziwych intencji nie wiesz, które słowa są puste...

Możliwe, ale intencje dosyć szybko wychodzą na jaw, więc lepiej chwile przeczekać, zamiast euforycznie brać do serca słowa, które mogą okazać się nieprawdą.

>Jasne, to były ciekawe przykłady:)

A masz wolę zrozumienia, czy tylko chcesz się pobawić w zaprzeczenia? :)

>Czyli złe słowa bez poparcia w czynach nie są puste, a dobre słowa bez poparcia w czynach są puste?

Nie, złe słowa bez poparcia w czynach, czynią zło, dobre słowa bez poparcia w czynach nie czynią dobra.
To jest realizm, nie pesymizm.

>Chyba ktoś Cię kiedyś bardzo zranił? (wiem, nie odpowiesz, jak zawsze)
Zaskoczę Cię. Nie przypominam sobie. Mam bardzo krótką pamięć ;)

>Bo jeśli myślisz słowami, a one są puste, to myślenie także nie przynosi wniosków... i jest stratą czasu(?)

Myślę obrazami i słowami. Każdy chyba tak robi, więc stąd moja reakcja.

>Kochać mnie i odpowiadać na pytania szczerze i wylewnie:)

Widzisz, Ty sobie ze mnie żartujesz, a ja staram się traktować Twoje słowa poważnie. Później nie dziw się, że mówię tak jak mówię.
Odpowiadam na tyle, na ile chcę i są to szczere odpowiedzi. A Ty, zdaje się, nie rozumiesz mnie w ogóle. Dla Ciebie nie ma znaczenia to, że ludzie czytają o Twoich osobistych przeżyciach, doświadczeniach itd? Jesteś aż takim wielkim ekstrawertykiem? To podziwiam.

>I często druga strona również czuje się urażona i odpowiada podobnym zachowaniem o zwiększonej sile...

Ja własnie myślę, że wtedy ta druga strona zaczyna rozumieć, że to jest nie fair, i nie zrobi tego więcej.
Może się mylę, nie wykluczam tego, w takim razie powiedz mi, co Ty byś zrobił, będąc w takiej sytuacji.

>Bardzo nie lubię, jak się ktoś spóźnia, więc pochwalam przykład;)

Heh, żaden facet nie lubi, stąd powiedzenie "Jak kocha, to poczeka" :D

>Konsekwencję zamiast odwetu:)

Konsekwencją możesz kogoś stracić ;)

>W Twoim przypadku to nierealne, bo nie odpowiadasz na osobiste pytania.

No tak....

>Słowa mają moc. Podobno kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą.
>To igranie z losem.

Podobno - idealne słowo. A któż z nim nie igra? Jadąc powyżej dozwolonej prędkości, też igrasz a i tak to robisz.

>No ja, pisząc poprzedniego posta:D
I pewnie uważa tak cały świat - prócz Ciebie:d

Czekaj, Twoje ego własnie zasłoniło mi cały monitor ;p

>A nie można, bo wtedy rozmowa stanie się niewykonalna...

Czyli nie powinnam się odzywać? A jeśli, według Ciebie, jestem odmieńcem, to nie mam prawa mówić tak jak myślę, bo społeczeństwo się ze mnie nie dogada? Jesteś okrutny. Gdzie Twoja tolerancja?

>Trudno mi w to uwierzyć:p
Zdajesz się być melancholiczna i mieć skłonności do obrażania się;)

Mylisz się. Jestem optymistką, to jak mogę być melancholiczna?
I nigdy się nie obrażam. Naprawdę.

>A ci wszyscy poza jedną, to więcej niż zero?
Nie bądź złośliwy.
>I czy te osoby Cię znają, czy tylko ta jedna?
Znają. Też byś to potwierdził, uwierz mi :)
>Dajesz im się poznać, czy raczej tak jak tutaj?
Daję, nie wszystkim ale daję :)

A resztę pytań wyślij mi na maila, bo na pewno tu, nie zobaczysz odpowiedzi.

>W życiu ważna jest równa wymiana, trzeba słuchać i mówić, dawać i brać.

Oczywiście, ale spotykasz różne osoby na swojej drodze. Nie każdy będzie miał takie same potrzeby. Jedni chcą się tylko wygadać i pójść, drudzy mają tyle swoich problemów, więc poprzez rozmowę chcę tylko ułatwić sobie ich trawienie i nie potrzebują słuchać o innych. Są też tacy, którzy chcą mówić i słuchać i tacy ludzie, najczęściej zostają przy Tobie i nazywają się przyjaciółmi :)

>Nie możesz przeżyć życia ukryta w swojej skorupie - bo co to za życie?

Nie żyję w skorupie! Zdziwiłbyś się jak mocno jestem otwarta na ludzi. Mam po prostu granicę, za którą wpuszczam nielicznych. No na litość boską, każdy tak ma.

>Bierzesz fragmenty ich serc, skrawki ich dusz, a sama w zamian nic nie dajesz.
Eh, ale Ty mnie surowo oceniasz. Co ja Ci zrobiłam?

>Choć rozumiem Twój brak zrozumienia odnośnie mojego postrzegania seksu - w Twoim przypadku to rzeczywiście byłoby uprzedmiotowienie człowieka.

Yhm....właśnie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

>nigdy nie mówi "Nigdy" :)

Ze względu na budowę, uważam, że to najgłupsze powiedzonko wymyślone przez człowieka:d

>Ok i Ty swoją definicję miłości, bądź flirtu, bądź też związku, wyczytałeś w encyklopedii a ja swoją zmyśliłam, tak?!

Nie wiem skąd masz swoją, moja jest ogólnodostępna niczym światło, nie trzeba sięgać do encyklopedii:)

>Takie definicje, o których Ty mówisz, są bardzo ogólnikowe i podlegają dowolnej interpretacji.

Pewnej, lecz nie całkowicie dowolnej, interpretacji.

>Bo masz większe doświadczenie w dyskusjach przez internet. W realu nie miał byś szans ;D

Na żywo dostosowuje się do rozmówcy. Z jednymi dyskutuje żywo, innym ustępuje by mogli się wygadać i by im nie wchodzić w słowo.
Tutaj się nie wchodzi w słowo, więc nie trzeba walczyć o dopuszczenie do odpowiedzi.
Jakby było to ciężko powiedzieć, bo skoro mało mówisz o sobie, to pewnie niewiele byśmy pogadali.

>I ja osobiście wolałabym nie wiedzieć, że ktoś tak myśli.

Chyba ogólnie lubisz żyć w kokonie chroniącym Cię przed prawdą?

>Słowa są puste, jak za nimi nie idą czyny.

Czyli większość rozmów właściwie nie ma sensu?
Zwłaszcza rozmowa z Tobą, która dodatkowo nie mówi nic o sobie?

>Jak, ktoś widzi Cię dwa razy i po tych dwóch spotkaniach mówi Ci, że Cię kocha, bo chce żebyś poszedł z nim do łózka, to jego słowa też są puste!

Może kocha i chce słowa obrócić w czyn, aby to udowodnić, bo inaczej (jak napisałaś kawałek przed tym cytatem) uznasz słowa za puste?
Nie znając prawdziwych intencji nie wiesz, które słowa są puste, a o intencjach się nie możesz przekonać, bo uznajesz słowa bez czynów za puste.

>Jeżeli ktoś, mówi Ci, że jest Twoim przyjacielem, a nie ma czasu aby Cię wysłuchać, to jego słowa są puste

Albo jest przyjacielem, który nie ma czasu:d

>Takimi przykładami mogłabym sypać do oporu, aż zrozumiesz, chcesz?

Jasne, to były ciekawe przykłady:)

>Tego nigdy nie powiedziałam. Obrażanie słowem jest najprostsze i najczęściej stosowane.

Czyli złe słowa bez poparcia w czynach nie są puste, a dobre słowa bez poparcia w czynach są puste?
A myślałem, że to ja jestem pesymistą;)

Chyba ktoś Cię kiedyś bardzo zranił? (wiem, nie odpowiesz, jak zawsze)
To tłumaczy Twoją skrytość.

>Wiele zależy od osoby obrażanej i jej wrażliwości. Słowem można obrazić i to bardzo.

Tak, jednego obraża wszystko, innego dotknąć jest bardzo trudno.
Podobnie z dobrem, jeden wierzy w przyjaźń i miłość - bez dowodów. Drugiemu udowodnić tego nie sposób.

>>A myślisz obrazami czy słowami?
>No błagam Cie, co to za pytanie? ;p

Normalne, nie rozumiem Twej reakcji.
Bo jeśli myślisz słowami, a one są puste, to myślenie także nie przynosi wniosków... i jest stratą czasu(?)

>od dyskusji ogólnej dochodzimy do pytań stricte prywatnych. No i co ja mam z Tobą zrobić?

Kochać mnie i odpowiadać na pytania szczerze i wylewnie:)

>Uważasz, że to byłaby zemsta? A jak inaczej ma to zrozumieć osoba, która tak czyni? Nie najlepszym sposobem jest postawienie jej w takiej sytuacji?

Jeśli zachowanie spowodowało zranienie czy nawet emocjonalna reakcję, to zwykle odpowiedź jest silniejsza niż czyn na który się odpowiada. I często druga strona również czuje się urażona i odpowiada podobnym zachowaniem o zwiększonej sile...
I nawet się człowiek nie obejrzy, gdy jest w toksycznym związku, gdzie dwoje ludzi na każdym kroku prowokuje się do raniących zachowań.

>Jak ktoś się spóźnia i nic sobie nie robi ze zwracanej uwagi, nie najlepiej spóźnić się na spotkanie z taką osobą, aby to ona musiała czekać? To jak według Ciebie powinno się postąpić?

Bardzo nie lubię, jak się ktoś spóźnia, więc pochwalam przykład;)
I walcząc z różnymi ludźmi (czyt: kobietami) przekonałem się, że spóźnienie się nic nie daje. Zwykle na kolejne spotkanie ta osoba też się spóźnia, więc przychodzimy razem, a jak ona czeka, to nie krytykuje, bo wie, że też się jej to zdarza.

Ja zwykle zwracam uwagę, ostrzegam przed kolejnym spotkaniem, a jak dochodzi do spóźnienia, to za 1. razem czekam 15 min i idę do domu, następnym razem czekam 10, a potem 5 min.
Konsekwencję zamiast odwetu:)

>Jak na razie jesteś dosyć daleko :(

W Twoim przypadku to nierealne, bo nie odpowiadasz na osobiste pytania.

>Jesteś mistrzem w łapaniu za słówka

Za co innego, ale ze słówkami też sobie radzę;)

>Ależ niech się spotyka, jeżeli jego intencje są czyste! Niech flirtuje, jeżeli nie zamierza zaciągać przy tym kogoś do łóżka. Tylko jak flirtuje, to nie dotyka!

Słowa mają moc. Podobno kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą. I łatwo flirtując samego siebie przekonać, że w tych słowach kryje się prawda a wtedy intencję szybko mogą przestać być czyste i dotyk zaistnieje z siłą wybuchu wulkanu czy uderzenia tsunami.
To igranie z losem.

>Jak jesteś zakochany, to tego nie robisz, a że zakochanie mija, a miłość to rzecz względna, to takie rzeczy czasami są potrzebne aby utrzymać ogień.

Mamy inne definicje - co po raz kolejny podkreślam.
I naprawdę nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak flirtowanie z obcymi facetami ma Ci pomóc utrzymać ogień do Twojego faceta.
Dla mnie to raczej pokazuje pustkę w Twoim związku i to, co możesz mieć u innych.

>Jak to nie można? Kto tak powiedział?

No ja, pisząc poprzedniego posta:D
I pewnie uważa tak cały świat - prócz Ciebie:d
A nie można, bo wtedy rozmowa stanie się niewykonalna - ludzie będą próbowali określić definicję, ale będą to robić słowami, których definicje mają różne i nic z tego nie wyjdzie (jak w naszej rozmowie o miłości).

>Nie jestem osobą konfliktową i nigdy nie byłam.

Trudno mi w to uwierzyć:p
Zdajesz się być melancholiczna i mieć skłonności do obrażania się;)

>Gdybyś znał moje otoczenie, wszyscy poza jedną osobą by to potwierdzili.

A ci wszyscy poza jedną, to więcej niż zero?
I czy te osoby Cię znają, czy tylko ta jedna?
Dajesz im się poznać, czy raczej tak jak tutaj?
Bo kawałek dalej mówisz, że niewiele o sobie mówisz.

>Nie, ja po prostu niewiele mówię o sobie. To chyba nic złego.

I nic w tym dobrego, bo chowasz się przed światem.
Z pewnością bojąc się odsłonić. Tylko dlaczego?
Boisz się zranienia, wykorzystania?
Czy może boisz się braku akceptacji, dla tego jaka jesteś naprawdę?

>Ważne, że umiem słuchać. Tego ludzie oczekują.

Czyli grasz, udajesz taką, jakiej oczekują?
W życiu ważna jest równa wymiana, trzeba słuchać i mówić, dawać i brać.
Nie możesz przeżyć życia ukryta w swojej skorupie - bo co to za życie?
To co umiesz powiedzieć, jest równie ważne, jak to, że umiesz słuchać.
Inaczej po części oszukujesz ludzi. Bierzesz fragmenty ich serc, skrawki ich dusz, a sama w zamian nic nie dajesz.
Tak nie można zbudować niczego prawdziwego.

Choć rozumiem Twój brak zrozumienia odnośnie mojego postrzegania seksu - w Twoim przypadku to rzeczywiście byłoby uprzedmiotowienie człowieka.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

>Nigdy!

No ja sobie żartowałam, ale pamiętaj jedno, nigdy nie mówi "Nigdy" :)

>Bo definicje są stałe - dzięki temu używając tego samego języka jesteśmy w stanie się porozumiewać.

Ok i Ty swoją definicję miłości, bądź flirtu, bądź też związku, wyczytałeś w encyklopedii a ja swoją zmyśliłam, tak?!
Otóż nie Kłapouchy. Takie definicje, o których Ty mówisz, są bardzo ogólnikowe i podlegają dowolnej interpretacji. I moja i Twoja jest na swój sposób prawidłowa, bo zależna od naszych przeżyć.

>możesz sobie wymyślać własne definicje, np że seks to jedzenie koniczyny

I na litość boską, nie rób ze mnie wariatki!

>Więc jednak do czegoś dochodzimy:p

Chyba Ty ;p
Wiesz dlaczego tak jest? Bo masz większe doświadczenie w dyskusjach przez internet. W realu nie miał byś szans ;D

>I co ono oznaczało?

Jak to co, no to co napisałam. Że myśli, nawet chore, dopóki nie są wcielane w życie, nie są zdradą. I ja osobiście wolałabym nie wiedzieć, że ktoś tak myśli.

>Więc jaki sens się komunikować? Jaki sens mówić o uczuciach, wyznawać miłość, etc?

Wyrywasz moje zdanie z kontekstu. Słowa są puste, jak za nimi nie idą czyny. Jeżeli ktoś mówi, że Cię kocha, a nie przytula Cie, nie uśmiecha się do Ciebie, nie jest dla Ciebie czuły, to znaczy, że jego słowa są puste. Jak, ktoś widzi Cię dwa razy i po tych dwóch spotkaniach mówi Ci, że Cię kocha, bo chce żebyś poszedł z nim do łózka, to jego słowa też są puste! Jeżeli ktoś, mówi Ci, że jest Twoim przyjacielem, a nie ma czasu aby Cię wysłuchać, to jego słowa są puste i nie jest przyjacielem tylko kolegą bądź znajomym. Takimi przykładami mogłabym sypać do oporu, aż zrozumiesz, chcesz?

>Czyli nie można Cię obrazić słowem?

Tego nigdy nie powiedziałam. Obrażanie słowem jest najprostsze i najczęściej stosowane. Wiele zależy od osoby obrażanej i jej wrażliwości. Słowem można obrazić i to bardzo.

>A myślisz obrazami czy słowami?

No błagam Cie, co to za pytanie? ;p

>I może dla Ciebie słowa są puste, dla innych mają znaczenie.

Dla mnie również, ale w odpowiednich okolicznościach.

>Byłaś kiedyś w związku? Więcej niż jednym? Jakimś dłuższym?
Masz kolegów, koleżanki, przyjaciół?

I znowu od dyskusji ogólnej dochodzimy do pytań stricte prywatnych. No i co ja mam z Tobą zrobić?

> że tamto zachowanie - czyli zachowanie odwetowe (zemsta)

Uważasz, że to byłaby zemsta? A jak inaczej ma to zrozumieć osoba, która tak czyni? Nie najlepszym sposobem jest postawienie jej w takiej sytuacji? Jak ktoś się spóźnia i nic sobie nie robi ze zwracanej uwagi, nie najlepiej spóźnić się na spotkanie z taką osobą, aby to ona musiała czekać? To jak według Ciebie powinno się postąpić?

>To prawda:) Bo cały czas próbuje Cię poznać:)

Próbować zawsze można, ale nie wiem czy Ci się to uda. Jak na razie jesteś dosyć daleko :(

>Ale przecież słowa są puste, a Ty masz inne definicję niż reszta świata.

Jesteś mistrzem w łapaniu za słówka i dorabianiu sobie do tego teorii.

>Mógłby Ci powiedzieć, że nie akceptuje flirtu, nie chce abyś się spotykała 1:1 z innymi mężczyznami, etc

Ależ niech się spotyka, jeżeli jego intencje są czyste! Niech flirtuje, jeżeli nie zamierza zaciągać przy tym kogoś do łóżka. Tylko jak flirtuje, to nie dotyka!
Poza tym Kłapouchy, jedna rzecz. Jak jesteś zakochany, to tego nie robisz, a że zakochanie mija, a miłość to rzecz względna, to takie rzeczy czasami są potrzebne aby utrzymać ogień.

>Tak, właśnie w tym problem, bo przy używaniu słownika nie można być liberalnym

No przepraszam, że się urodziłam. Jak to nie można? Kto tak powiedział?

>Bo masz inne definicje, a to rodzi problemy z komunikowaniem się, za co za tym idzie, także nieporozumienia i konflikty.

Teza bez potwierdzenia. Nie mam problemów z komunikowaniem się i nigdy nie miałam. Nie jestem osobą konfliktową i nigdy nie byłam. Gdybyś znał moje otoczenie, wszyscy poza jedną osobą by to potwierdzili.

>Może jesteś skrajnym introwertykiem i ogólnie niewiele mówisz?

Nie, ja po prostu niewiele mówię o sobie. To chyba nic złego. Ważne, że umiem słuchać. Tego ludzie oczekują.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

>"Kurcze, ona mogła mieć racje. Czemu wcześniej na to nie wpadłem?"

Nigdy! W poglądach tak miewam, ale nie w definicjach.

>Tak, zgadzam się. Oceniać można przedmioty, ludzi się nie powinno.

Nie oceniam ludzi, ale zachowania.
Jeśli mówię, że zachowanie jest niewłaściwe to mam na myśli wszystkich, którzy je powielają.
Sam człowiek zły być nie musi, a przynajmniej nie musi każdy, kto tak robi.

>Twoja definicja to ta, którą przyjmuje świat? Dlaczego nie moja?

Bo definicje są stałe - dzięki temu używając tego samego języka jesteśmy w stanie się porozumiewać.
O oczywiście możesz sobie wymyślać własne definicje, np że seks to jedzenie koniczyny, ale im częściej używasz tego słowa i stykasz się z nim wokół siebie, tym większy chaos to wywołuje (w Tobie, i w innych, którzy próbują Cię zrozumieć).

>m dłużej z Tobą rozmawiam, tym bardziej dochodzę do wniosku, że jest ze mną coś nie tak.

Więc jednak do czegoś dochodzimy:p

>Nie, tam było oczko.

I co ono oznaczało?

>W myśli nie wnikam, słowa są puste,

Więc jaki sens się komunikować? Jaki sens mówić o uczuciach, wyznawać miłość, etc? Czyli nie można Cię obrazić słowem? Więc po co negowanie oceniania, skoro i tak słowa są puste?
A myślisz obrazami czy słowami?

I może dla Ciebie słowa są puste, dla innych mają znaczenie.

Wiem, że rzadko w nie wierzysz, a jak nie wierzysz, to i nie szanujesz, kwitując, że to puste słowa, ale jak dajesz radę stworzyć związek oparty na czymś więcej niż seksie?
Byłaś kiedyś w związku? Więcej niż jednym? Jakimś dłuższym?
Masz kolegów, koleżanki, przyjaciół?

>Czyli chciałeś powiedzieć , że tworzę toksyczne związki?

Nie, chciałem powiedzieć, że tamto zachowanie - czyli zachowanie odwetowe (zemsta), jest toksyczne i to pierwszy krok do stworzenia toksycznego związku.

>Jak możesz wydawać taką opinie nie znając kogoś??

Znam Cię na tyle, na ile dajesz się poznać.
Ale skoro słowa są puste, to możesz mówić, co zechcesz.
Prawdy w Twych słowach nie musi być wcale.
Moją opinię zaś uznawaj, jako opinię o układzie słów;)

>Cały czas próbuje nie pisać Ci, co konkretnie, ja bym zrobiła, a Ty dalej naciskasz.

To prawda:) Bo cały czas próbuje Cię poznać:)

>Na pewno powiedziałabym mu, że nie podoba mi się takie zachowanie.

Ale przecież słowa są puste, a Ty masz inne definicję niż reszta świata.

Przyjmując założenie, że tak byś zrobiła i on by posłuchał, czy to znaczy, że on też mógłby tak robić?
Mógłby Ci powiedzieć, że nie akceptuje flirtu, nie chce abyś się spotykała 1:1 z innymi mężczyznami, etc

>Dlaczego? Ja jestem dosyć liberalną osobą :)

Tak, właśnie w tym problem, bo przy używaniu słownika nie można być liberalnym i przypisywać definicji do innych słów niż pasują.

>Nie, dlaczego tak myślisz?

Bo masz inne definicje, a to rodzi problemy z komunikowaniem się, za co za tym idzie, także nieporozumienia i konflikty.
Może jesteś skrajnym introwertykiem i ogólnie niewiele mówisz?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

Zaintrygowana tym słowem (podryw), wrzuciłam w wyszukiwarkę i oto co znalazłam:

nadszarpnąć
nadwątlić
nadwerężyć
nadwyrężyć
naruszyć
osłabić
podkopać
podważyć
stargać
uszkodzić
zachwiać
zepsuć

:)) i pomyśleć, że my kobiety na to wszystko się godzimy... aż strach się bać:)))
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

>Definicji - Zawsze! (do pojawienia się Ciebie:p)

Trzeba poszerzać horyzonty, różne sytuacje mogą Ci w tym pomóc ;) Może ja też i spojrzysz inaczej na niektóre definicje i pomyślisz sobie za jakiś czas: "Kurcze, ona mogła mieć racje. Czemu wcześniej na to nie wpadłem?" ;p

>Jeśli mówisz, że coś Ci się podoba, coś nie smakuje, coś jest takie czy siakie, to oceniasz.

Tak, zgadzam się. Oceniać można przedmioty, ludzi się nie powinno.
I nie mówię, że tego nie robimy, robimy, ale jest to niewłaściwe.

>I nigdy, absolutnie nigdy się nie myli?

Nie wiem, teoretycznie nie powinna. Pewnie nie można jej brać za wyznacznik ale ja parę razy w życiu jej nie posłuchałam i źle na tym wyszłam.

>Nawet jeśli nikt nie podziela moich poglądów, to nie czuje się samotny, bo wiem, że moje poglądy są słuszne.

Egoista, albo szaleniec ;))

>Wolę sam mieć rację, niż mylić się z milionami - a Ty?

Ja się tego uczę. Coraz lepiej mi to wychodzi,ale zdarza mi się jeszcze ulegać wpływom.

>Ten problem mnie już nie dotyczy, bo jestem wolny od uczucia samotności.

Nie umiem Ci w to uwierzyć :)

>A jakich słów używasz flirtując? Jak wygląda Twój flirt?
Twoja definicja flirtu jest tak odmienna od tej przyjętej przez świat, że może dasz próbkę? Może jak z miłością, mówimy o czymś całkiem innym?

No nie będę tego Ci tu opisywać, to by było sztuczne.

Może i tak jest, nie wiem. Dlaczego Twoja definicja to ta, którą przyjmuje świat? Dlaczego nie moja? Niestety nikt się w tym temacie nie chce wypowiedzieć, a przez to m dłużej z Tobą rozmawiam, tym bardziej dochodzę do wniosku, że jest ze mną coś nie tak. To dziwne uczucie.

>Czyli uznajesz, że można zdradzić myślami, ale nie uznajesz, że można słowami?

Nie, tam było oczko. W myśli nie wnikam, słowa są puste, zdradzasz, gdy wdrażasz to wszystko w czyn.

>Do tego miejsca już wytrzeźwiałem:d

Czyli chciałeś powiedzieć , że tworzę toksyczne związki? Jak możesz wydawać taką opinie nie znając kogoś??

>>Czego Ty oczekujesz? Że mam się wczuć i napisać Ci co bym powiedziała?
>Tak:)

Heh, nie da się, przez internet nie umiem :)

>Czyli nic byś nie powiedziała, liczyłabyś, że sam się domyśli?

Cały czas próbuje nie pisać Ci, co konkretnie, ja bym zrobiła, a Ty dalej naciskasz.
Wiadomo, że bym nie milczała. Na pewno powiedziałabym mu, że nie podoba mi się takie zachowanie. Nie zrobiłabym awantury w miejscu publicznym, tylko bym wyszła, a w domu powiedziałabym mu co o tym myślę.
W relacjach damsko męskich nie lubię konkurencji. Jeżeli ktoś stawia mnie w takiej sytuacji to często nie daję mu wyboru i sama rezygnuję.

>No ale przy Twoim dziwnym słowniku i podejściu do flirtu, to byłoby niezwykle trudne, naprawdę!

Dlaczego? Ja jestem dosyć liberalną osobą :)

>I tak w sensie ogólnym, nie miałaś w swoim życiu poważnych problemów komunikując się z ludźmi?

Nie, dlaczego tak myślisz?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

>Kłapouchy, bo ludzie są różni. Każdy zawsze wpisywał się w kanon Twoich przekonań i definicji?

Przekonań - NIE
Definicji - Zawsze! (do pojawienia się Ciebie:p)

>Możesz wyrazić swoje zdanie, ale nie dokonywać oceny.

Wyrażenie swojego zdania zwykle wiąże się z oceną i to zwykle z oceną wartościującą.
Jeśli mówisz, że coś Ci się podoba, coś nie smakuje, coś jest takie czy siakie, to oceniasz.
Oczywiście nie musisz w tej ocenie narzucać innym swojego zdania, ale dlaczego by nie oceniać? Przecież to kwintesencja życia!
I wszyscy oceniamy. Nawet ci co nie mają własnego zdania, takie ciepłe kluchy, z pewnością oceniają, tylko wolą swą oceną nie podzielić się ze światem.
Zresztą nawet "nie wiem" można uznać za ocenę, bo zwykle jest to równoznaczne z "0"

>Intuicja to coś co masz, albo nie. Ja ją mam, ale nie zawsze się do mnie odzywa.

I nigdy, absolutnie nigdy się nie myli?

>Chodziło mi raczej o samotność w przekonaniach, taki brak zrozumienia u innych.

Nawet jeśli nikt nie podziela moich poglądów, to nie czuje się samotny, bo wiem, że moje poglądy są słuszne.
Wolę sam mieć rację, niż mylić się z milionami - a Ty?

>A w ogóle bardzo często nie jesteśmy sami a bywamy samotni.

Ten problem mnie już nie dotyczy, bo jestem wolny od uczucia samotności.

>A jak to ocenić obiektywnie? Widząc na Twój pesymizm, i tak powiesz, że mogłeś żyć inaczej ;)

Nie sądzę, aby moje życie podlegało obiektywnej ocenie.
Taka ocena kłóciłaby się z założeniami - byłaby zaprzeczeniem głównej tezy.
Oceniam moje życie subiektywnie i mimo mojego pesymizmu jestem z niego zadowolony.

>Nie wiem jak Ty, ale ja nigdy nie użyłam takich słów flirtując z kimś.

A jakich słów używasz flirtując? Jak wygląda Twój flirt?
Twoja definicja flirtu jest tak odmienna od tej przyjętej przez świat, że może dasz próbkę? Może jak z miłością, mówimy o czymś całkiem innym?

>To chora zdrada ;)

Czyli uznajesz, że można zdradzić myślami, ale nie uznajesz, że można słowami?

>Słuchaj, potraktuję to ulgowo, tłumacząc Cie wypitym alkoholem. Masz farta ;)

Do tego miejsca już wytrzeźwiałem:d

>Czego Ty oczekujesz? Że mam się wczuć i napisać Ci co bym powiedziała?

Tak:)

>Jak ktoś mnie zna, to domyśli się, że przekroczył granicę mojej wyrozumiałości :)

Czyli nic byś nie powiedziała, liczyłabyś, że sam się domyśli?
No ale przy Twoim dziwnym słowniku i podejściu do flirtu, to byłoby niezwykle trudne, naprawdę!

I tak w sensie ogólnym, nie miałaś w swoim życiu poważnych problemów komunikując się z ludźmi?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

Zacznę od tego, że wlałem w siebie więcej wódki niż zamierzałem, więc nie wiem, czy moje słowa odpowiadają w pełni moim myślom:)

Wódka, rozwiązuje myśli, w tym przypadku palce, więc musisz uważać...

>większość rozbieżności w naszym postrzeganiu świata wynika z posiadania innych znaczeń dla słów, którymi oboje się posługujemy.

Tak, też to zauważyłam. Widocznie inaczej nas wychowano, albo mieliśmy inne słowniki w zasięgu ręki ;)

>Podobną rozbieżność mamy w bardzo wielu sprawach dotyczących relacji damsko-męskich.

Kłapouchy, bo ludzie są różni. Każdy zawsze wpisywał się w kanon Twoich przekonań i definicji? Moje przekonania, wynikają z moich doświadczeń i tego co z nich wyciągnęłam. Nie umiem dokładnie napisać Ci jak to widzę, nigdy nie byłam dobra w opisywaniu myśli.

>To jakbyś kupowała owoce w sklepie samoobsługowym. Na tym polega całe życie:)

Zachowań ludzkich, o ile nie podlegają one pod KK, nie powinno się oceniać. To co dla mnie jest złe, dla Ciebie być nie musi. Tak jest ze wszystkim. Możesz wyrazić swoje zdanie, ale nie dokonywać oceny.

>Podpowiadają, ale często kłamią sukinkoty!:d

Moje nie :) Widocznie nosisz w sobie konflikt ;D

Intuicja to coś co masz, albo nie. Ja ją mam, ale nie zawsze się do mnie odzywa.

>Bywam sam, zwykle nawet to lubię, ale samotność mi nie grozi.

Chodziło mi raczej o samotność w przekonaniach, taki brak zrozumienia u innych. A w ogóle bardzo często nie jesteśmy sami a bywamy samotni.

>Najbardziej boję się, że moje życie w niczym nie będzie się różniło od życia wszystkich innych i na jego finał poczuje, że właściwie zmarnowałem ten czas, bo ktoś inny mógł przeżyć te życie.

A jak to ocenić obiektywnie? Widząc na Twój pesymizm, i tak powiesz, że mogłeś żyć inaczej ;)

>Zresztą koncepcja duszy to chyba twór Platona, bo w Biblii jakoś jej nie kojarzę;)

Nie będę rozpoczynała z Tobą kolejnej dyskusji na tematy religijne, bo i tak się nie dogadamy :D

>Stąd słowo "jakby". Nigdy nie miałaś tak, że się nie otworzyłaś, a ktoś mówił jakby Cię znał na wylot?

Nie. Nie bywam otwartą księgą.

>- Kocham cię
- Pragnę cie
- Jesteś dla mnie wszystkich

Nie wiem jak Ty, ale ja nigdy nie użyłam takich słów flirtując z kimś.
Gdyby ktoś, flirtował ze mną używając słów -"Kocham cię" - pomyślałabym, że jest kopnięty i spławiłabym gościa po 2 minutach.
Pozostałe dwa wyrażenia, nic nie znaczą we flircie. Znaczenia nabierają dopiero w związku.

>Słowa to naprawdę dużo. Nie są tylko czymś co się pojawia i znika, mogą zmienić czyjąś chwilę, czyjś dzień albo i czyjeś życie.

Zależy jak bardzo bierzesz je do siebie.

>Tak sobie wmawiaj:p

No kurcze, chyba wiem lepiej, no nie?!

>Jeśli to erotyczna "fantazja" o siostrze żony w czasie seksu z żoną - to zdrada!
To chora zdrada ;)

>To z poradnika, "jak stworzyć toksyczny związek"?:d

Słuchaj, potraktuję to ulgowo, tłumacząc Cie wypitym alkoholem. Masz farta ;)

>Jak?

Czego Ty oczekujesz? Że mam się wczuć i napisać Ci co bym powiedziała?
Jak ktoś mnie zna, to domyśli się, że przekroczył granicę mojej wyrozumiałości :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

Zacznę od tego, że wlałem w siebie więcej wódki niż zamierzałem, więc nie wiem, czy moje słowa odpowiadają w pełni moim myślom:)

Kolejna kwestia, która znacząco skróci moją odpowiedz: Myślę, Droga Ponti, że większość rozbieżności w naszym postrzeganiu świata wynika z posiadania innych znaczeń dla słów, którymi oboje się posługujemy.

Np kiedy powiem związek, to mam na myśli wierność - i to co dla mnie jest częścią definicji, dla Ciebie jest już oczekiwaniem. (oczywiście wierność to przykład jednej z zasad, które uznaje za akt przyzwoitości)

Podobną rozbieżność mamy w bardzo wielu sprawach dotyczących relacji damsko-męskich. A miłość postrzegamy tak odmiennie, że nie potrafię połączyć Twoich poglądów na nią, z niczym co czułem, co znałem, co wyczytałem lub o czym słyszałem.

>To co z tą jednością, o której pisałeś wcześniej?

To nie dotyczyło związków, ale ludzi, jako takich.

>Zresztą jak rozumiesz, to po co oceniać?

By wiedzieć, co dobre a co złe, bo wiedząc to, wiem jak wybrać, jak żyć.
To jakbyś kupowała owoce w sklepie samoobsługowym. Oceniasz je pod różnym kątem, by ostatecznie ocenić i zdecydować, które wybrać a które nie. Na tym polega całe życie:)

>A intuicja? A serce? A sumienie? One nic Ci nie podpowiadają?

Podpowiadają, ale często kłamią sukinkoty!:d
Intuicja i serce to często podświadomość, zwierzęce instynkty, zaimplementowane komendy naszej kultury, triki specjalistów od wywierania wpływu.
Sumienie? Zwykle ciężko je odróżnić od poczucia winy, także wyuczonego i nie zawsze słusznego.

>Ale to za życia, tacy ludzie najczęściej są samotni w swoim geniuszu lub obłędzie. Musisz uważać Kłapouchy :))

Nie byłem samotny od bycia nastolatkiem.
Bywam sam, zwykle nawet to lubię, ale samotność mi nie grozi.
I chyba mogę zaakceptować bycie samemu, jeśli wiąże się to z przeżyciem życia, z którego będę zadowolony.
Najbardziej boję się, że moje życie w niczym nie będzie się różniło od życia wszystkich innych i na jego finał poczuje, że właściwie zmarnowałem ten czas, bo ktoś inny mógł przeżyć te życie.

>Dusza :)

O ile się wierzy w duszę i wierzy, że zwierzęta jej nie mają.
Pierwsi chrześcijanie wierzyli w reinkarnację (a zwykle można się inkarnować również w zwierzętach).
Za to później wierzono, że dzieci do któregoś roku życia wcale nie mają duszy (gdzieś do 5-7).
Zresztą koncepcja duszy to chyba twór Platona, bo w Biblii jakoś jej nie kojarzę;)

>Nikt nie może czytać tego co mam w sercu, bo to zależy ode mnie, czy się przed kimś otworzę czy nie.

Stąd słowo "jakby". Nigdy nie miałaś tak, że się nie otworzyłaś, a ktoś mówił jakby Cię znał na wylot?

>Kłapouchy, flirt nie ma w sobie kontaktu cielesnego. To słowa. Nic więcej. Słowa to zdrada??

Flirt tylko dla Ciebie ogranicza się do słów, a nawet wtedy może paść wiele słów, które można nazwać emocjonalną zdradą, chociażby:
- Kocham cię
- Pragnę cie
- Jesteś dla mnie wszystkich

Słowa to naprawdę dużo. Nie są tylko czymś co się pojawia i znika, mogą zmienić czyjąś chwilę, czyjś dzień albo i czyjeś życie.

>Ja flirtuję bezpiecznie :)

Tak sobie wmawiaj:p

>Czyli w którymś przypadku to zdrada, a w innym nie?

Jeśli to fantazja bez pragnienia jej urzeczywistnienia z osobą nieistniejącą przy samozaspokajaniu, to nie jest to zdrada.
Jeśli to erotyczna "fantazja" o siostrze żony w czasie seksu z żoną - to zdrada!

>Kłapouchy, gdybym go kochała szaleńczo, całym sercem, to tak samo bym zareagowała.

Kocha się lub nie, nie ma szaleńczo, nie ma "prawdziwej miłości", nie ma "na pół gwizdka" ani nic takiego - albo albo!

>Prawdopodobnie bym wyszła, zostawiając go tam z tą dziewczyną. A gdyby nic sobie z tego nie zrobił, postawiłabym go później w takiej samej sytuacji.

To z poradnika, "jak stworzyć toksyczny związek"?:d

>Oczywiście wkurza mnie takie zachowanie i daję to jasno do zrozumienia.

Jak?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum

Moja kobieta nie ma ochoty na seks (52 odpowiedzi)

Szlag mnie juz trafia ! Doradzcie cos... Jestesmy z Moja Kobieta 9 lat razem. Jestesmy fajna...

Dyskrecja (5 odpowiedzi)

Miła gotowa na wszystko ;*

Grupa wsparcia dla rozwiedzionych (27 odpowiedzi)

Witam. Czy obecnie w trojmiescie działa jakas grupa wsparcia dla osob borykajacych sie z...