>Chyba zacznę się modlić za Ciebie :D
Lepiej nie, jeszcze sobie o mnie przypomni.
Ci na których on zwraca uwagę nigdy nie kończą zbyt dobrze:d
>A skąd wiesz, że jeszcze możesz być lepszy?
Bo człowiek nie jest bytem skończonym, istnieje w czasie, nabywa doświadczeń, myśli i zmienia się.
Może wybrać, czy chce się uczyć i doskonalić, próbować zachować stan obecny czy dążyć ku upadkowi.
Wybieram to pierwsze, więc staje się coraz lepszy z każdym dniem.
O ile matematycy się nie mylą i nieskończoność istnieje, to zawsze mogę być lepszy:)
>Jak przeciętny człowiek ma posiąść taką wiedzę? Jakie ma stosować kryterium?
Nie jestem przeciętnym człowiekiem - jedno wyklucza drugie.
Wiedzę zdobywa się poprzez rozwój duchowy, samoświadomość, obserwację, większe rozumienie świata i zachowań, które niosą korzyść.
Kryterium musi być płynne, aby zmieniało się wraz z rozwojem.
>Nie rozumiem skąd te normy wziąć. Każdy z nas jest inny. Każda norma będzie inna, każdy ideał będzie inny. Totalny chaos.
Nie koniecznie. Wprawdzie jesteśmy inni, ale istniejemy jako istoty stadne, więc jesteśmy w stanie odkryć pewne zależności, które obiektywnie rzecz biorąc są dobre lub złe.
Popatrz na religie - weź te oparte o Jachwe, Buddyzm, Hinduizm, Zaratusztrianizm i kilka innych... a nawet dorzuć do nich różne filozofię (jako całość) i psychologię - odrzuć różnice, a dostrzeżesz pewne uniwersalne prawdy.
Oczywiście musisz dodać swoje, które sama odkryjesz, które pasują do Ciebie, do tych czasów i kultury, ale pewne znaki istnieją. Świat zbudowany jest z zależności.
Jakiś czas temu wrzuciłem tutaj filmik
http://youtu.be/wb7kPaM8cfg - to także pokazuje, że świat to nie taki całkowity chaos, więc i ludzie a za nim i normy, nie są tak różne, jakby się mogło zdawać.
>Bez zgody z mojej strony, nic się nie wydarzy.
Przeceniasz siłę swojej wolnej woli:)
Prócz naszej świadomości, jest wiele innych sił, które na nas działają.
Są ludzie którzy twierdzą, że "jesteś kowalem własnego losu" - ci ludzie się mylą, nie dostrzegając zależności pomiędzy światem a własnym życiem. Nie widzą, skąd biorą się ich poglądy, jak się tworzą, modyfikują i zanikają. Jak od drobnostek zależy ich codzienność.
Bo co zrobisz, gdy pewnego dnia spotkasz się z kolegą, a odpowiednie substancję chemiczne zaczną w twym umyśle szaleć, mówiąc Ci każdą komórką Twego ciała, że to jest on, ten jedyny - a nie ten, który czeka na Ciebie w domu.
Życie bywa podstępne:p
>Mogą ale tylko w przypadku, jak nie dostanę ich nigdzie indziej. A jak czuję, że czegoś mi brakuje, nie umawiam się z kolegami na kawę.
Różnie to bywa, czasem sama nie wiesz co jest potrzebne, a czasem biologia, nieświadoma część mózgu i zapomniane pierwotne instynkty sądzą, że wiedzą więcej od Ciebie.
Podpowiadają Ci, często bardzo namolnie, że logika, rozsądek i przyzwoitość zwyczajnie się mylą, a Oni wiedzą lepiej.
I mogą mieć racje, lub mogą być tylko zwierzęcym instynktem dążącym do prokreacji;)
>Ale szanse na znalezienie takiej kobiety są coraz mniejsze.... A jeżeli już ją znalazłeś, to dbaj o nią.
W tych czasach to łatwo znaleźć tylko ładną:)
>Albo masz czas, albo nie masz. Ja mam mało.
Też mam mało, ale na własne życzenie i nie żałuje:)
>Czas to tylko jeden z czynników naszego życia. Nie mamy na niego wpływu, więc jak może być najważniejszy?
Bo wszelkie działanie go pochłania.
Można naprawić wiele błędów; znaleźć nową pracę, zdobyć inne wykształcenie, zmienić partnera, zakochać się ponownie... Ale więcej czasu nie zyskasz, nie cofniesz czasu - stracony pozostaje straconym.
A nasze życie jest strasznie kruche i krótkie.
Gdybyśmy żyli ludzie przed Biblijnym Potopem, po kilkaset lat, dożywając nawet do tysiąca - całkiem inaczej można by rozplanować to życie:)
Choć bez życie wiecznego to i tak w końcu nastałby zbyt szybki koniec.
>Bo osoby flirtujące kojarzą Ci się z seksem.
Bo flirt to forma świntuszenia, prowokacji seksualnej, ma w sobie wiele erotyzmu i seksualnego napięcia...
Nie jest aseksualny - to forma gry wstępnej.
Może się też rozwinąć dość daleko, a zwykle nawet w niezaawansowanej formie używa się słów i stwierdzeń zarezerwowanych dla związku.
Często także dotyczy niebezpośredniego wyrażania chęci, do nawiązania relacji seksualnych lub takich mogących do tego prowadzić.
>Jak nie wiem, to mi nie przeszkadza, bo jak może? Jakbym wiedziała, zapytałabym dlaczego to robi? Gdybym usłyszała sensowną odpowiedź, poprosiłabym aby to robił z głową.
Podaj przykłady sensownej odpowiedzi, bo ja sobie takich nie umiem wyobrazić.
Te które przychodzą mi do głowy pasują również do seksu - i po prostu stawiają duży znak zapytania nad sensem istnienia z taką osobą w związku.
>Nie mogłabym mu tego zabronić. Nie jest moją własnością. Jak zabronię, to pójdzie i zrobi to na złość. Taka to zależność.
Podobnie możesz powiedzieć o seksie.
I też będzie to słuszne - choć o pewnych rzeczach należy wiedzieć samemu, to kwestia przyzwoitości.
>Przykład totalnie nietrafiony. Jak całuje i obmacuje kogoś innego, to nie ma mowy o zaufaniu, nie ma relacji, nie ma związku.
Myślę tak samo o flircie:)
Z pewnością nie tylko ja, bo dla wielu osób to zdrada emocjonalna, która jest na równi, a często nawet gorsza, niż zdrada cielesna.
Jak sądzicie, forumowiczki i forumowicze?
A gdyby to nie było macanko w pełni tego słowa znaczeniu, ale klejenie się. Gdyby jakaś Twoja koleżanka, przy Tobie, siadała Twojemu facetowi na kolana, przytulała się do niego, gładziła go po włosach patrząc na niego maślanymi oczami?
Albo flirtowała słownie z nim, przy Tobie?
A on by opowiadał, jakie ma wspaniałe ciało, jaka jest cudowna etc
Czy to by nie osłabiało Twojej pewności siebie, Twojego kobiecości i zaufania do niego?