Może tak być, że się nie pogodził i nie jest gotowy na nowy związek, ale to co innego niż nie dawanie mu szans również w przyszłości.
Ludzie zdradzający dzielą się na dwie grupy, łapiących ofiarę na raz i wtedy nie mówią, że kogoś mają, oraz łapiących na dłużej, wtedy zwykle mówią coś w stylu jak ten Twój znajomy. Często wręcz łapią na taką historyjkę, taktyką na zbitego psa; "tak cierpię, jest mi tak źle, ona mnie nie rozumie, nie sypia ze mną, wykorzystuje mnie, ale nie mogę odejść...". I tak się bawią swoją ofiarą, dopóki ona się nie zorientuje, że żonę to on ma wspaniałą i ją kocha, tylko chce sobie urozmaicić życie seksualne naiwnymi ofiarami, które chwyci na współczucie.
Znam to, widziałem to, przeżyłem to:)
To oszustwo, a ja jestem za stary, by dawać się w to wciągać.
Mówię wtedy: "dość! mogę ci powiedzieć, jak zmienić swoje życie, idź, zrób to, jak ułożysz sobie życie to wróć za jakiś czas, za pół roku, może rok, wtedy porozmawiamy". - Żadna nigdy nie chciała rady i żadna nie wróciła:)
Jeśli ktoś zdradził i ma wyrzuty sumienia to zwykle mu to przechodzi.
Może jak całkowicie spartoli sobie tym życie, to coś go to nauczy.
Lecz czy na tyle, by nie zrobić tego ponownie, gdy znów wyjdzie na prostą?
Może uzna "skoro po tamtym wszystko się ułożyło, a nawet jest lepiej, to i za drugim razem też będzie dobrze".
Jakbym kochał to owszem, wybaczyłbym zdradę, ale bym nie zapomniał.
Jestem głupi w miłości, więc pewnie nadal bym kochał.
Ale w przypadku związku jestem racjonalistą, więc nie mógłbym być z taką osobą.
Tak w temacie tłumaczeń, to kojarzy mi się ten utwór:
http://youtu.be/U4cE7tfBVug