Eugeniusz Oniegin Opinie o spektaklu

Eugeniusz Oniegin

Opinie (94)

  • witalij wydra -zapiewajlo - super

    • 4 0

  • Zgadzam sie

    Tak, pewnie tak jest

    • 0 0

  • nie do końca świetnie

    Wykonanie ciekawe, orkiestra super, soliści tez na poziomie. Rozczarowała mnie tylko niania(p. Wesołowska), która śpiewała po piosenkarsku, a nie operowo. Co to było?

    • 2 0

  • hola hola

    a co to za wypowiadanie sie w imieniu słuchaczy?!!!! piszemy tu OD SIEBIE

    • 0 1

  • Eugeniusz Oniegin 28 listopada

    Gdybym był złośliwy zaprosiłbym widzów dopiero na drugą część opery. Pierwsza nieco rozczarowała a momentami była nudna. Można powiedzieć, że Czajkowski jest mistrzem budowania napięcia ale chyba nie aż w ten sposób. W

    Gdybym był złośliwy zaprosiłbym widzów dopiero na drugą część opery. Pierwsza nieco rozczarowała a momentami była nudna. Można powiedzieć, że Czajkowski jest mistrzem budowania napięcia ale chyba nie aż w ten sposób. W tej części więcej do "powiedzenia" miały panie i było bardzo przeciętnie. Po antrakcie dobry sygnał do boju dał pan Zdunikowski (Leński) a dzieła dopełnił jak zwykle niezawodny MISTRZ Zalasiński (Oniegin). Lepszy był już balet, dobrze zaznaczył swoje wejście pan Szymański (Triquet). Scena finałowa była już na dobrym poziomie i mocno zaznaczyła sie w pamięci słuchaczy.

    • 0 0

  • Mnie w napisach nad sceną denerwuje to, że nie są puszczane w dobrym momencie - czasami nieco za późno (może to dwie sekundy ale bardzo razi).

    • 2 1

  • to sobie państwo porozmawiali...:-) A może wymieńcie się numerami gg, bo strasznie długi elaborat wam wyszedł i to generalnie nie na temat tej konkretnie realizacji... Pozdrawiam

    • 0 0

  • Nie bardzo rozumiem, czego dotyczy to ostatnie pytanie - "kogo to obchodzi?". Happy end w zakończeniu byłby wyrazem całkowitego odcięcia się od oryginału, natomiast pominięcie wejścia Gremina w moim odczuciu jest bardzo

    Nie bardzo rozumiem, czego dotyczy to ostatnie pytanie - "kogo to obchodzi?". Happy end w zakończeniu byłby wyrazem całkowitego odcięcia się od oryginału, natomiast pominięcie wejścia Gremina w moim odczuciu jest bardzo spłycające dla fabuły. No ale oczywiście, może to nikogo nie obchodzić:). Oceniam fabułę, bo w tej sferze czuję się kompetentna. Muzyka i śpiew bardzo mi się podobały (choć Oniegin moim zdaniem powinien być trochę bardziej wyrazisty), ale jako osoba niewykształcona muzycznie nie mogę niestety (żałuję, może kiedyś) powiedzieć nic więcej na ten temat. Scenografię oceniam pozytywnie, choć te złote rybki w drugiej części jak dla mnie nie miały sensu. Duży plus także za taniec, który według mnie był na wysokim poziomie, choć nie podobała mi sie ta golizna - myślę, że dziewczyny w kabaretkach i kusych spódniczkach nie bardzo pasują do atmosfery XIX wieku. Tyle mogę powiedzieć, jedynie fabułę mogę ocenić bardziej konstruktywnie i to też uczyniłam. Może jeszcze słówko o tłumaczeniu. Niestety pozostawia wiele do życzenia. Tak, jak już ktoś napisał zdarzają się w nim błędy, co moim zdaniem jest niewybaczalne, no i jest troszeczkę drętwe i nie zawsze dobrze dopasowane do naszych realiów językowych - głównie raziło mnie to zwracanie się do siebie Gremina i Tatiany per przyjaciel/przyjaciółka w drugiej części. Rozumiem, że jest to tłumaczenie dosłowne, ale do naszych realiów językowych kompletnie nie pasuje, chętniej bym widziała w tym miejscu zwrot "małżonko/małżonku", "żono/mężu", "mój drogi/moja droga", cokolwiek, ale raczej nie "przyjacielu". Pozdrawiam i dziękuję za konstruktywną wymianę myśli:).

    • 1 0

  • ok, zgadzam sie, ma Pani racje, siegnałem do tłumaczenia, faktycznie Puszkin podkresla tam, że chwila, gdy zbliża się Ksiązę może mieć, choc nie musi, jakieś niemiłe konsekwencje i w tym, momencie autor opuszcza swego

    ok, zgadzam sie, ma Pani racje, siegnałem do tłumaczenia, faktycznie Puszkin podkresla tam, że chwila, gdy zbliża się Ksiązę może mieć, choc nie musi, jakieś niemiłe konsekwencje i w tym, momencie autor opuszcza swego bohatera, jak by mówl "a teraz, euegniuszku, radź sobie sam". ale to zakonczenie "Oniegina" Czajkowskiego , jakie znamy to i tak nic w porownaniu z pierwotntmi planami kompozytora, który początkowo dzieło zakończył happy endem - tatiana pada w ramiona oniegina! hm, tylko kogo to obchodzi...?

    • 0 1

  • Kompozycja otwarta dzieła była jak wiadomo charakterystyczna dla artystów XIX-wiecznych i uważam, że nie powinno się jej na siłę zamykać. Zakończenie "Oniegina" w tym miejscu, w którym został zakończony w operze, jest w

    Kompozycja otwarta dzieła była jak wiadomo charakterystyczna dla artystów XIX-wiecznych i uważam, że nie powinno się jej na siłę zamykać. Zakończenie "Oniegina" w tym miejscu, w którym został zakończony w operze, jest w zasadzie jednoznaczne - biedny Oniegin dostał kosza, jest mu strasznie smutno, teraz pewnie będzie miał złamane życie (trywializuję). Zakończenie w momencie wejścia Gremina ma charakter o wiele bardziej otwarty - książę może zażądać od przyjaciela satysfakcji, co może się zakończyć podobnie, jak w przypadku kłótni z Leńskim - co wtedy? Tania będzie żyła z zabójcą męża? a może to Oniegin zginie, a Tani z rozpaczy serce pęknie i umrze zaraz potem (w końcu jest romantyczną heroiną); ewentualnie działając w afekcie panowie mogą się pozabijać na miejscu, a może nic się nie wydarzy? No, to takich kilka moich propozycji interpretacji dalszych losów bohaterów. Zakończenie Puszkina moim zdaniem zostawia odbiorcę w napięciu, zmusza do myślenia, do coraz to nowszych interpretacji, sprawia, że fabuła niejako wkrada się w życie. Pominięcie ważnego w moim odczuciu wejścia księcia rozmywa to zakończenie.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.