stat
Impreza już się odbyła
Aktualna edycja:
Męskie Granie 2025
PATRONAT
Męskie Granie to cykl koncertów opierających się na zderzeniach artystów reprezentujących różne gatunki a nawet dziedziny sztuki. Projekt zainicjowany i wspierany przez markę Żywiec, tego lata zagości w Gdańsku, Katowicach, Poznaniu, Krakowie, Wrocławiu i Warszawie.

muzyka alternatywna - koncerty w Trójmieście


Tych, którym spodobał się wydany niedawno singiel "Wszyscy muzycy to wojownicy" w wykonaniu Waglewskiego, Maleńczuka i Abradaba z pewnością zainteresuje seria koncertów w ramach projektu "Męskie Granie", który utwór ten zainicjował. Niebawem dołączą do nich kolejni artyści, którzy na jednej scenie, pokażą, czym jest "Męskie Granie". Wystąpią najbardziej niecodziennych miejscach Gdańska, Katowic, Poznania, Krakowa, Wrocławia i Warszawy, a ich sceniczne popisy urozmaici mocny akcent wizualny.

Imponująca lista artystów zaangażowanych w "Męskie Granie", to zasługa dyrektora artystycznego projektu Wojciecha Waglewskiego. Zapraszając do współpracy muzyków i twórców sztuk wizualnych kierowaliśmy się tym, aby były to osobowości wyjątkowe, które nie boją się eksperymentów, a to właśnie są cechy potrzebne do tego, by tworzyć rzeczy wyjątkowe - mówi Waglewski. To, że Męskie Granie wszystkich zaskoczy mogę obiecać - dodaje.

PROGRAM

- Dj. Eprom
- Homosapiens
- Oxy.Gen
- Kim Nowak
- Filmy Mariusza Wilczyńskiego
- Kim Nowak z Mariuszem Wilczyńskim - wspólny live act
- Jacaszek
- Tomasz Stańko
- Maciej Maleńczuk i Wojciech Waglewski -Koledzy
- Wojciech Waglewski Fisz Emade - Męska Muzyka
- Abradab
- Voo Voo z instrumentami dętymi
- Jacaszek

Wojciech Waglewski
Dyrektorem artystycznym projektu Męskie Granie nie mógł zostać nikt inny niż Wojciech Waglewski. I nie chodzi tu tylko o utwór Męska Muzyka i nagraną wspólnie z synami Fiszem i Emade płytę o tym samym tytule... ale o przewrotne, choć męskie spojrzenie na muzykę, bo jak powiedział w jednym z wywiadów "muzyka w dużej mierze powstaje po to, aby przypodobać się kobiecie".

Muzyczny dorobek Waglewskiego to wielka artystyczna podróż. Jej celem zawsze było i jest odkrywanie i poznawanie, a w konsekwencji tworzenie nowych, zaskakujących projektów, niezmiennie jednak naznaczonych niepowtarzalnym charakterem tego artysty. Na początku przygody z muzyką, Waglewski dał się poznać jako kompozytor i gitarzysta wydobywający dźwięki z Gibsona Les Paul kupionego do Darka Kozakiewicza, na którym wcześniej grał sam Tadeusz Nalepa. Głosem na scenie urzekać zaczął dopiero za namową Zbigniewa Hołdysa podczas sesji nagraniowej I Ching. Śpiewając Ja płonę przełamał młodzieńcze opory, zawdzięczane pewnemu nauczycielowi śpiewu z warszawskiego domu kultury, który jak wspominał sam lider Voo Voo określił go mianem "kompletnego beztalencia pozbawionego słuchu muzycznego i wrażliwości".

Artystyczne wędrowanie w przypadku Waglewskiego to sformułowanie jak najbardziej trafne, bo on nigdy nie zatrzymuje się na dłużej w swoich muzycznych poczynaniach. Mając lat 16 trafił do zespołu Fatum, z którym grał inspirowane Hendrixem kawałki. Po krótkotrwałej współpracy grupami Zen i Nirwana, już po rozpoczęciu służby wojskowej trafił do odwołującego się do muzyki etnicznej zespołu Oosjan, w którym udziela się do dziś. Nawet zespół Voo Voo, pomimo ponad dwudziestu lat istnienia jest tworem, nigdy nieokrzepłym. Wciąż się zmienia, ewoluuje, zaskakuje. I nie chodzi tu wyłącznie o nową jakość wnoszoną przez kolejne albumy, ale również, uwielbianą przez bywalców koncertów Voo Voo twórczą zabawę starszymi utworami. Na swojej muzycznej drodze Waglewski spotkał się z Michałem Urbaniakiem, Andrzejem Łowickim, Wojciechem Morawskim wspomnianym wcześniej Zbigniewem Hołdysem, Tomaszem Stańko, Lechem Janerką.... a kolejne nazwiska można, by jeszcze długo wyliczać.

Owoce takich muzycznych spotkań to m.in. płyta "Koledzy" nagrana z Maciejem Maleńczukiem, czyli siedemnaście niesamowitych aranżacji powstałych ze starcia dwóch artystycznych osobowości. Niemniej zaskakujące były rockowo folkowe efekty kooperacji Voo Voo z ukraińskim zespołem Haydamaky. Równie chętnie Waglewski współpracuje z młodymi muzykami, dla których z pewnością jest autorytetem, ale nie boi się mówić, że oni są dla niego inspiracją, bodźcem, by nieustannie rozwijając własny warsztat artystyczny. Warsztat, który wykorzystuje również w innych dziedzinach kultury. Muzyka autorstwa Waglewskiego do filmu Kroniki Filmowe została nagrodzona na Camera Image w 1997 roku,a stworzony wspólnie z Janem Peszkiem, Marią Peszek i zespołem Voo Voo spektakl koncertowo - teatralny Muzyka ze Słowami został przyjęty z ogromnym entuzjazmem zarówno publiczności jak i krytyków.

Równie intrygująco o Wojciechu Waglewskim mówią liczby. Ponad 30 płyt, które nagrał lub wspierał występując na nich gościnnie. 25 lat działalności zespołu Voo Voo. Kolekcja 13 gitar, z których każda ma swoją wyjątkową historię. Bartek i Piotr - 2 utalentowanych muzycznie, ale podążających własną droga synów. Jedna ukochana kobieta Grażyna, a że jak sam powiedział "to miłość spowodowała, że nasz przodek sięgnął po pierwszy instrument" męska muzyka w wydaniu Waglewskiego ma jej co zawdzięczać.

Jeżeli sztuka jest przekazywaniem emocji, w tekstach i muzyce Waglewskiego dostajemy ją za pośrednictwem pełnego wachlarza dźwięków, gatunków i inspiracji składających się na niezwykle bogatą, ale spójna całość, którą z powodzeniem można określić mianem Męskiego Grania.

Maciej Maleńczuk
Maciej Maleńczuk na miano jednostki niepokornej i zbuntowanej pracował od najmłodszych lat. Pomimo, że nie odznaczał się nadmiernym entuzjazmem do nauki a jego głównym osiągnięciem liceum zawodowego było mistrzostwo okręgu w skoku przez płotki został jednym z najbardziej charyzmatycznych artystów polskiej sceny muzycznej.

W 1981 roku dwudziestoletni, hipisujący Maleńczuk trafił do więzienia za odmowę służby wojskowej zyskując miano buntownika wobec systemu komunistycznego. To właśnie w więzieniu pracując przy prasie hydraulicznej zaczął grać bluesa.

Przygodę z muzyką kontynuował po wyjściu z więzienia grając głównie na ulicach Krakowa, ale również Warszawy, czy Poznania. Tymi występami zarabiał na życie przez blisko 7 lat, stając się niezwykle barwnym i chętnie słuchanym elementem przestrzeni miasta. Dostrzeżony przez członków grupy Püdelsi, został zaproszony do udziału w nagraniu płyty. Na krążku "Bela pupa" wykonał, co prawda jedynie dwa utwory, a po wydaniu albumu grupa zawiesiła działalność, ale występ Maleńczuka z zespołem na festiwalu w Jarocinie w 1986 roku wywołał prawdziwą burzę.

Gdy na początku lat 90' sprzykrzył mu się zawód ulicznego grajka założył zespół Homo Twist, który debiutował w 1994 roku płytą "Cały ten seks". Dzięki swojemu męskiemu brzmieniu rodem z zadymionej knajpy i znakomitym tekstom Maleńczuka album odniósł niemały sukces. Kolejne lata Maleńczuk dzielił między pracę z Homo Twist i reaktywowanym zespołem Püdelsi, a w 1998 roku wydał pierwszy z trzech solowych albumów - Pan Maleńczuk - na którym zamieścił utwory powstałe jeszcze w czasach ulicznego muzykowania. Obie grupy Homo Twist i Püdelsi były kilkakrotnie zawieszane, a następnie reaktywowane by wydawać kolejne płyty.

Maleńczuk zawsze był i jest otwarty na współpracę z innymi artystami. Z jego muzycznego spotkania z Wojciechem Waglewskim powstała doskonale przyjęta płyta "Koledzy". Wziął również udział w projekcie 'Yugopolis', który zgromadził czołowych polskich artystów, wykonujących piosenki bałkańskiej grupy Parni Valjak. W 2004 roku próbował swoich sił w aktorstwie grając w sztuce "Bal u Wolanda" diaboliada z songami według "Mistrza i Małgorzaty". W 2008 roku miło zaskoczył natomiast projektem "Psychodancing", wykonując polskie szlagiery i własne utwory w dancingowej stylistyce. Łatwość posługiwania się piórem wykorzystywał nie tylko tworząc teksty piosenek, ale również publikując wiersze i wydając poemat Chamstwo w państwie.

Zarówno w tekstach piosenek Maleńczuka, jak i w jego publicznych wypowiedziach widać wyraźnie, że jest osobą nie znosząca hipokryzji. Jest szczery aż do bólu, nawet jeżeli za powiedzenie prawdy przychodzi mu ponosić konsekwencje. Pomimo dojrzałego wieku i odpowiedzialnej funkcji ojca trzech młodych dam wciąż widać w nim dziecięcą pasję i temperament ulicznego grajka, niejednokrotnie szukającego zwady. Niezależnie od tego czy tworzy z Püdelsami lub Homo Twist, wydaje solowe albumy czy angażuje się w projekty z innymi artystami wciąż pozostaje jednym z najbardziej awangardowych polskich artystów, nieustannie zaskakując nową stylistyką, ciekawymi aranżacjami oraz niesamowitymi zabawami słowem i dźwiękiem.

Abradab
O Abradabie, a właściwie Marcinie Martenie i jego twórczości, powiedzieć można wiele, pewne jest jednak jedno. Bez niego i legendarnego już składu Kaliber 44 scena polskiego hip-hopu wyglądałaby dziś zupełnie inaczej.

Dla pochodzącego z Katowic Marcina, przygoda z rapem zaczęła się w wieku 13 lat. Jednak dopiero założenie w 1993 roku, wspólnie z bratem - Joką oraz kolegami Magikiem i Gano - składu Kaliber 44 na dobre rozpoczęło jego przygodę z rapem. Wydana w 1996 roku debiutancka płyta zespołu Księga Tajemnicza. Prolog dokonała prawdziwego przewrotu w raczkującym dopiero polskim hip-hopie. Hardcore-psycho rap - jak sami określali wykonywaną przez siebie muzykę przysporzył zespołowi szeroką grupę fanów, stawiają wysoko poprzeczkę innym reprezentantom rodzimego rapu. Kolejne 2 albumy Kaliber 44 - choć nagrane w zmienionym składzie, bez Magika, za to z udziałem DJ-Flexa, który później współpracował z Abradabem przy jego autorskich projektach - potwierdziły oryginalność i siłę zespołu.

Zawieszenie działalności Kaliber 44 nie zatrzymało hip-hopowych poczynań Abradaba. W 2004 roku ukazał się singiel Miasto jest nasze zapowiadający wydany w tym samym roku Czerwony Album. Tą płytą pokazał, że równie dobrze radzi sobie w samodzielnych projektach i jak sam potwierdzał w wywiadach tą samodzielność podejmowania decyzji i pełną odpowiedzialność za ostateczny efekt bardzo sobie ceni. Abradab nie kazał fanom czekać długo na kolejny album, który ukazał się już w 2005 roku. Utarł nim nosa wszystkim malkontentom wróżącym mu trudność z udźwignięciem ciężaru żywej legendy polskiego rapu. Emisja Spalin to płyta przepełniona pozytywnymi dźwiękami i błyskotliwymi wyraźnie dojrzalszymi tekstami w pełnej krasie pokazująca oryginalność i niewątpliwy talent rapera. Na trzecim studyjnym albumie Ostatni poziom kontroli Abradab poszedł jeszcze o krok dalej. Do dobrego rapu dodał muzykę graną na żywych instrumentach - rozwiązanie, które wcześniej było doskonale przyjmowane na koncertach artysty. Smaku albumowi dodaję rewelacyjny duet z Gutkiem z Indios Bravos, kawałek nagrany wspólnie z Mariką oraz skretchowe akcenty stale współpracującego z Abradabem DJ-a Flexa. A kolejnej płyty, nagranej przy współpracy z O.S.T.R możemy spodziewać się już wkrótce.

Przyglądając się twórczości Abradab widać wyraźnie, że angażuje się w nią całym sobą. Nie ma tam miejsca na kompromisy i szukanie drogi na skróty. Jego utwory to przemyślane historie pełne trafnych, niekiedy przewrotnych spostrzeżeń. Do ich opowiadania chętnie zaprasza innych artystów, takich jak wspomniany wcześniej Gutek, Tede, Numer Raz czy Czyste Zło. Szukając źródeł niewątpliwego sukcesu kolejnych projektów Abradab warto zwrócić uwagę na bijąca z nich artystyczna szczerość. W swojej twórczości nie stara się być kimś kim w rzeczywistości nie jest i rapować o rzeczach, które są mu obce.

Przekonanie o tym, że aby się przebić należy liczyć przede wszystkim na siebie, niezwykła charyzma i talent do przekazywania tego co myśli przy pomocy hip-hopowych bitów, zapewniły mu jedną z czołowych pozycji w świecie polskiego rapu. Zostały również docenione m.in. przyznaniem Fryderyka za najlepszy album. Nie należy jednak oczekiwać, że osiągnąwszy to wszystko spocznie na laurach. W jego naturze najwyraźniej nie leży bowiem stanie w miejscu czy oglądanie się za siebie. A to oznacza, że zapewne jeszcze nie raz nas zaskoczy.

Tomasz Stańko
Muzyczną drogę do tytułu szóstej trąbki świata i porównań do Millesa Davisa, rozpoczął w 1962 roku, gdy wraz z pianistą Adamem Makowiczem utworzył Jazz Darlings, zespół określany mianem pierwszej europejskiej grupy free jazzowej. Rok później Stańko został zaproszony do kwintetu Krzysztofa Komedy, który jak sam przyznaje, miał ogromny wpływ na jego dalszy rozwój artystyczny. Po wyjeździe Komedy do USA Tomasz Stańko założył Kwartet, który po dołączeniu Zbigniewa Seiferta został zmieniony w Kwintet. Następnie Stańko dołączył do Globe Unity Orchestra, współpracował z Donem Cherry i Krzysztofem Pendereckim oraz fińskim perkusistą Edvadrem Vesalą. Tomasz Stańko podróżował po świecie, grając z całą jazzową śmietanką i powołując kolejne własne zespoły, m.in. COCX i Freelectronic. Po 20 letniej przerwie powrócił do współpracy z prestiżową wytwórnią ECM Records, nagrywając m.in. album Litania z 1997 roku, z muzyką Krzysztofa Komedy, który okazał się międzynarodowym sukcesem. Jego działalność na polskiej scenie jazzowej obejmowała m.in. współpracę z kwartetem Simple Acoustic Trio. Wspólny album Soul of Things nawiązujący do korzeni Stańki i jego młodzieńczych idoli wykonywany z muzykami młodszego pokolenia zebrał bardzo dobre recenzje na całym świecie. W 2009 roku w ramach nowego kwintetu powstał album Dark Eyes, na który większość utworów została skomponowana w Nowym Jorku, który od niedawna jest drugim domem Stańko. Choć jak sam mówi, jazz jest całym jego życiem, chętnie współpracuje również z rockmenami, czy twórcami muzyki elektronicznej. Efekty takiego "artystycznego partnerstwa" usłyszymy również na Męskim Graniu.

Michał Jacaszek
Komponowane przez siebie dźwięki określa mianem muzykotoniki. Niezależnie od tego czy inspirowane są dziecięcymi bajkami, czy wnętrzami gdańskich kościołów przenoszą słuchacza w magiczny świat melodii. Wydobywa ją nie tylko z instrumentów, ale również z elektrycznych mechanizmów i starych maszyn. Elektronika w jego twórczości tylko dodaje wyrazu i wzbogaca utwory nadając im niezwykle oryginalne, niejednokrotnie zaskakujące brzmienie.

Homosapiens
Reaktywacja jednego z ciekawszych trójmiejskich bandów przełomu wieków. Guzik i Pat znów wzięli się do roboty i przystępują do kontrataku. Homosapiens wraca do gry i szykuje nową płytę w odświeżonym składzie. You look like Ricardo!

Zespół powstał w 1996 roku jako trio: Guz, Jaca i Pat. W 1998 wygrali główną nagrodę na festiwalu Jacka Danielsa w Atenach. Ich pierwsza płyta "The Wheel" została wyróżniona przez Tylko Rock nagrodą za debiut roku. W tym, co gra Homosapiens widać odwagę i szerokie inspiracje - od psychodelii, po grunge, gitarową muzykę amerykańskiego południa i country (choć teraz raczej używa się modniejszego americana). Homosapiens często odwołuje się do Franka Zappy, stąd taka różnorodność brzmień. Niektórzy recenzenci nie wahali się zaryzykować stwierdzenia, że jest debiut ro(c)ku '99 w Polsce. Koncerty Homosapiens to dużo motoryki, przemyślanych dźwięków, emocji i zadumy, która momentami wprawia w dziwny, ale jakże przyjemny trans. Guzik: nie jest sztuką zagrać trasę 20-30 koncertów. Sztuką jest zagrać każdy koncert tak, jakby był najważniejszy na świecie.

Kim Nowak
zespół powstał w 2008 roku w składzie Michał Sobolewski, Bartek Waglewski, Piotr Waglewski. 14 maja ukaże się debiutancki album zatytułowany "Kim Nowak". Nazwa odnosi się do lat 60., tęsknoty za nagrywaniem płyt na żywo bez produkcyjnych fajerwerków. Bracia Waglewscy, zafascynowani hiphopem, wracali (co znamienne dla lat 90.) do zespołów o korzeniach w muzyce punkowej, garażowej - Bad Brains, Fugazi, Sonic Youth czy Morphine. Pierwsze zespoły WAGLEWSKICH to właśnie muzyka punkowa. Chociaż często dawali upust swoim fascynacjom, chociażby na koncertach projektu Tworzywo, dopiero niedawno udało im się znaleźć gitarzystę, który ma podobne sentymenty i tęskonoty. Michał Sobolewski to znawca muzyki lat 60., zafascynowany brudnym, mocnym brzmieniem gitar z płyt Jimiego Hendrixa, Black Sabbath, Ten Years After czy mniej znanych Toad, 13th Floor Elevators. Zachowując energię z prób, ZESPÓŁ w składzie bębny, gitara, bas zarejstrował pierwszą płytę "Kim Nowak" w sierpniu 2009 roku. To płyta grana na żywo, bez użycia komputerów, gdzie wszystkie brudy zostały pozostawione celowo. Riffy gitarowe, często odnoszące się do klasyki gatunku, współgrają z punkową, garażową sekcją rytmiczną. Teksty, często wykrzykiwane, opowiadają o śmierci, przemijaniu (Pistolet, Biegnij, Urodziny, Spacer), morderstwie (Nóż), niedojrzałości (Sierpień), emocjach (AAA!, Rekin), prawdziwej miłości (King Kong!). Kim Nowak to dwanaście "popsutych piosenek" - przesterowanych, brudnych, od których "Popłynie wrzątek i pęknie serce, wysiądzie prąd w całym mieście"

Mariusz Wilczyński
Sam siebie nieco przewrotnie określa mianem artysty samouka. Bo choć na łódzkiej ASP ukończył malarstwo w pracowni prof. Stanisława Fijałkowskiego i drzeworyt w pracowni prof. Andrzeja Mariana Bartczaka, warsztatu animacji filmowej uczył się sam. W pewnym momencie w malarstwie po prostu zaczęło brakować mu dynamizmu i kontaktu z ludźmi. Odnalazł je w animacji filmowej i performancach, którymi od lat z powodzeniem czaruje spragnioną odrobiny magii publiczność.

W filmach, które od początku do końca tworzy sam, przedstawia złożoność otaczającej nas rzeczywistości, ludzkie uczucia, radości i rozterki. Narracja oparta na logice snu, budowana w oparciu o luźno powiązane skojarzenia sprawia, że oglądając nawiązujący do Dziewczynki z zapałkami Wśród nocnej ciszy, czy Kizi Miz i- historię miłości kota i myszy, mamy wrażenie przeniesienia się w świat marzeń, w którym jednak dostrzegamy wątki niezwykle nam bliskie w realnym świecie.

Nieodzownym elementem obrazów Wilczyńskiego jest muzyka, autorstwa takich osobistości, jak Tomasz Stańko, Tadeusz Nalepa czy Grzegorz Ciechowski. Muzyka zdaniem Wilczyńskiego dodatkowo wzmaga wrażenie magiczności animacji. Jednak dopiero grana na żywo podczas pokazów filmów, nadaje im charakter improwizacji, której nieodzownym elementem jest dokonujący indywidualnej interpretacji widz. Inna ścieżka dźwiękowa towarzysząca tej samej animacji może zupełnie zmienić jej odbiór przez widzów.

Siła oddziaływania improwizacji jest jeszcze bardziej widoczna w działalności performerskiej Wilczyńskiego, do której w 2007 roku powrócił po kilkunastu latach przerwy. Jego pokazy Vidżejskie to wyświetlanie na ogromnych rozmiarów ekranach seanse rysowania. Animacji na żywo towarzyszą dźwięki muzyków reprezentujących najróżniejsze gatunki, od wspomnianego wcześniej Tomasza Stańki, poprzez Michała Urbaniaka, Pink Freud, Fisza, Emade i Możdżera na zespole Pogodno kończąc. W efekcie otrzymujemy widowisko, w którym dźwięk i obraz wzajemnie się inspirują, w swojej odmienności tworząc zupełnie nową jakość.

Oxy.Gen
OXY.GEN powstał w 1998 roku w Trójmieście. Paweł Herbasch i Jarek Śmigiel (Illusion), Wojtek Wysocki oraz Rafał Rachowski mieszając elementy nowoczesnej elektroniki, rocka, hip hop-u i funky uzyskali niepowtarzalne, rozpoznawalne już od pierwszych utworów i elektryzujące energią, brzmienie. W 2003 roku do zespołu dołączył Artur Czaiński (DJ Cider). W 2005 roku Jarek Śmigiel opuścił zespół.

Debiutancki album zespołu "Toxygen" (Warner Music) ukazał się 21 października 2002. Zespół przez wielu uznany został za odkrywczy, kontrowersyjny, inteligentny, nowy. "Utwory są niezwykle przebojowe. Na płycie jest, co niemiara potencjalnych hitów. Zjawiskowy utwór "Miasto" jest w ogóle jedną z najlepszych polskich piosenek, jakie ostatnio słyszałem" - Robert Leszczyński (Gazeta Wyborcza, 30-10-2002). "Polski debiut roku w kategorii rock z otwartym obliczem" - Kuba Wojewódzki, Tygodnik "Wprost". Zespół zagrał wiele koncertów, a w 2002 roku między innymi supportował koncert Morcheeba i Télépopmusic. OXY.GEN otrzymał nominację do Fryderyka 2002 w kategorii "Album Roku Muzyka Alternatywna" oraz do Yacha 2002 za teledysk do utworu, "Czemu Gdy...".