Po raz pierwszy na festiwalu tyle miejsca poświęcamy gitarom elektrycznym, instrumentom strunowym szarpanym. Swoistą rewolucję przeprowadza na nich Ex-Easter Island Head, trio z Liverpoolu, które kładąc gitary w pozycji poziomej, wydobywa z nich dźwięki, uderzając w struny pałeczkami perkusyjnymi - tworzą w ten sposób rozwlekłe dźwiękowe plamy na zmianę z minimalistycznymi repetycjami.
festiwal muzyczny - koncerty w Trójmieście
Duet Kapital obrazuje, w jaki sposób łączyć psychodeliczne gitarowe tła z elektroakustycznymi interwencjami, na dodatek często w bardzo zrytmizowanej odsłonie. Columbus Duo koncentruje się na dźwiękach wydobywanych przy pomocy gitary i perkusji, gdzieś na peryferiach ich możliwości. Nie tam, gdzie są melodie czy sztywne ramy utworów, ale w miejscu, w którym instrumenty te wybrzmiewają echem, a szczątki generowanych przez nie dźwięków są najciekawsze.
Hildur Gudnadóttir zagości u nas z okazji premiery swojej najnowszej płyty "Saman", poświęconej zjawisku rezonansu, w tym przypadku powstałemu w wyniku fuzji wiolonczeli (instrument strunowy smyczkowy) i głosu artystki. Polski TWOgether Duo odwołuje się do dzieł kompozytorów klasycznych i współczesnych, a jego muzycy, zdobywcy Paszportu Polityki w kategorii "Muzyka poważna", intrygująco dialogują na linii wiolonczela-akordeon.
Dopełnieniem będzie koncert Juliana Sartoriusa, który gra jedynie na perkusji, a definiuje jej brzmienie na wiele sposobów. Muzyk, wykorzystując cały zestaw bębnów i przedmiotów, a eksplorując sonorystyczne możliwości poszczególnych elementów, różnicuje swoje brzmienie od głośnych form po ciche interwencje dźwiękowe.
V Dni Muzyki Nowej realizowane są ze środków Miasta Gdańska i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
10.04.2015 / G.20:00
JULIAN SARTORIUS (Szwajcaria) / ZATTER
Julian Sartorius - drums, cymbals, spanish goat-bells, gongs, vibrators, rubber balls, sound bowls, bull-roarer, shruti box, lumbers, glockenspiel, kalimbas, tubes, mbira, metals
COLUMBUS DUO
Ireneusz Swoboda - drums, electronics, sampler / Tomasz Swoboda - guitar, cymbals
11.04.2015 / G.20:00
HILDUR GUDNADÓTTIR (Islandia) / SAMAN
Hildur Gudnadóttir - cello, voice
EX-EASTER ISLAND HEAD (Wielka Brytania)
Benjamin D. Duvall - guitar, percussion, objects / Ben Fair - guitar, percussion, objects / Jon Hering - guitar, percussion, objects
12.04.2015 / G. 20:00
TWOGETHER DUO
Magdalena Bojanowicz - cello / Maciej Frąckiewicz - accordion
KAPITAL / CHAOS TO CHAOS
Rafał Iwański - analog synthesizer, tone generator, rhythm machine, sampling unit, found objects, fx / Kuba Ziołek - electric guitar, digital synthesizer, sampling unit, clarinet, dvojnica double flute, fx
HILDUR GUÐNADÓTTIRHildur Guðnadóttir jest doskonałym przykładem artystki, która wzbija się ponad wszelkie muzyczne podziały. Współpracowała między innymi z elektronicznym The Knife, tworzącym drone'owe infradźwięki Sun O))), prekursorami industrialu - Throbbing Gristle, a także z Jacaszkiem i Kwartludium. Recenzje jej albumów można przeczytać między innymi na łamach wyspecjalizowanego w nowej, eksperymentalnej muzyce ATTN:Magazine, ale także na portalu Pitchfork, który promuje alternatywę dla muzyki popularnej. Islandzka wiolonczelistka nie potrafi wpasować się w żadne ramy gatunkowe, ale dzięki temu w charakterystyczny sposób wzbogaca każdą muzykę, której decyduje się poświęcić.
Do pierwszych występów sprowokował ją przyjaciel i kompozytor - Jóhann Jóhannsson (niedawno nominowany do Oscara za ścieżkę dźwiękową do filmu Teoria Wszystkiego). W jego zamyśle Hildur miała akompaniować mu na scenie i samodzielnie zastąpić cały kwartet smyczkowy. Było to dla niej olbrzymie wyzwanie, którego podjęła się z licznymi obawami, ale teraz zapewnia, że faktycznie potrafi być jednoosobowym kwartetem. Z jednej strony jest to zasługa znakomitego warsztatu, z drugiej zakresu możliwości zaprojektowanej specjalnie dla niej wiolonczeli Ómar. Sposób, w jaki został zbudowany czyni z niego coś na kształt mojego rdzenia kręgowego, ponieważ faktycznie wije się wokół mnie. Grając na wiolonczeli, zawsze ma się z nią bliski kontakt fizyczny, czuć rezonans we własnym ciele - tłumaczy artystka. Ómar jest sześciostrunową, elektryczną odmianą wiolonczeli inspirowaną viola da gamba. Zakres dźwięków, jakie potrafi wydać przypomina gitarę, a ponadto posiada przystawki umożliwiające regulowanie brzmienia z ograniczonym wsparciem osoby nagłaśniającej występ. To niesamowita konstrukcja została urzeczywistniona za sprawą Hansa Johannsona - islandzkiego lutnika z trzydziestoletnim stażem, a także bliskiego przyjaciela ojca Hildur.
W 2014 roku Hildur Guðnadóttir zarejestrowała czwarty solowy album, który traktuje jako wydawnictwo niezwykle osobiste. Każdy z wybrzmiewających na Saman dźwięków został wygenerowany przez głos samej artystki lub przez głos jej instrumentu. Tytuł, w tłumaczeniu na język polski, oznacza natomiast razem. Album w całości opiera się na przejrzystości formy, jest to wyspiarski typ komponowana, który pomija kontekst i rozrysowuje przed słuchaczem przygodę z niezliczonymi zmianami nastroju w każdym z utworów - napisał Adam Devlin w recenzji dla Tiny Mix Tapes. W rodzimej Islandii wydawnictwo zostało docenione przez krytyków, którzy nominowali je do Icelandic Music Prize 2014 w kategorii album roku, z kolei sama artystka otrzymała nominację do tytułu kompozytora roku.
Publiczność Dni Muzyki Nowej miała już przyjemność uczestniczyć w koncercie Hildur Guðnadóttir, która podczas pierwszej edycji festiwalu zgromadziła pokaźną liczbę słuchaczy. Przez te kilka lat artystka brała udział w powstawaniu wielu albumów, a także opracowała nowe techniki niezbędne do obsługi unikalnego instrumentu. Jej koncert z 2011 roku oraz nadchodzący będą doświadczeniami o zgoła odmiennym charakterze, lecz niezmiennie pozostaną świadectwem nadludzkich umiejętności w okiełznywaniu muzyki.
EX-EASTER ISLAND HEADBenjamin D. Duvall - guitar, percussion, objects / Ben Fair - guitar, percussion, objects / Jon Hering - guitar, percussion, objects
Ex-Easter Island Head odwracają gitary elektryczne do góry nogami, aby tworzyć fizyczne, drone'owe krajobrazy dźwiękowe. Ich pierwsze trzy albumy ukazały brzmienie gitar traktowanych jako instrument perkusyjny, a w ubiegłym roku rozbudowali skład, aby razem z grupą dwunastu gitarzystów tworzyć rytmy i wzory, przechodząc od punka do muzyki klasycznej w obrębie jednej kompozycji. Inkorporowanie preparowanych gitar elektrycznych z pałkami perkusyjnymi w celu uzyskania nowego źródła dźwięku oraz bazowanie na arsenale talerzy, mis, dzwonków i perkusji akustycznej sprawia, że muzycy budują dzieła, które eksplorują współpracę zespołu, repetycji i inwencji melodycznej poprzez celowo ograniczone środki.
Najmocniejszy moment albumu, prozaicznie zatytułowany "Mallet Guitars Two Second Movement", przywodzi na myśl prace z barwami brzmieniowymi Rhysa Chathama i rytmiczną wrażliwość Johna Cage'a, przefiltrowane przez wczesne wydawnictwa Clogs. Dwie rozbieżne barwy gitar sprawiają wrażenie starannie zdigitalizowanej mechaniki starego pociągu parowego; jedna reprezentuje tłoki delikatne jak igły do szycia, a druga chwalebne upierzenie pary pociągu.
Laura Snapes, Pitchfork
Zespół z Liverpoolu to jeden z bardziej pomysłowych nowych składów poszukujących oryginalnych zastosowań gitary, wykorzystujący preparowane gitary i inne amplifikowane elementy jako instrumenty perkusyjne. Rezultatem jest naprawdę ciekawa muzyka na pograniczu takich artystów jak Steve Reich, Glenn Branca, Boredoms. Ex-Easter Island Head potrafią wykroić na takim polu coś oryginalnego - zarówno brzmieniowo, dzięki lekkości przejść od grania pałkami na gitarach w sposób rytmiczny do wyciągania z nich faktur, jak i pojedynczych dźwięków, dzięki pomysłowym polirytmiom i inteligentnie zaaranżowanej strukturze kompozycyjnej.
Piotr Lewandowski, Popupmusic.pl
JULIAN SARTORIUS / ZATTERJulian Sartorius - drums, cymbals, spanishgoat-bells, gongs, vibrators, rubberballs, soundbowls, bull-roarer, shrutibox, lumbers, glockenspiel, kalimbas, tubes, mbira, metals
Rytm jest elementem definiującym życie Juliana Sartoriusa. Urodzony w 1981 w szwajcarskim Thun, rozpoczął swoje pierwsze lekcje gry na perkusji w wieku pięciu lat, aby następnie rozwijać swoje pasje poprzez granie marszów, słuchanie Michaela Jacksona i jako członek undergroundowych kapel. Z jego rytmów, które poszerzają granice nowej muzyki, hip-hopu i muzyki world, Sartorius ujawnia nieskończone możliwości i zakres perkusji. Często preparuje swoje bębny, współpracuje z niezwykłymi, nieprzetworzonymi akustycznymi dźwiękami, rozwijając ich niesłyszalne środowisko. Doskonałym tego przykładem jest album "Beat Diary", na którym zawarł dźwiękowy pamiętnik z całego roku, dzięki czemu każdemu z dni została przypisana jedna kompozycja. Współpracował z takimi artystami jak Sophie Hunger, Colin Vallon, Dimlite, Rhys Chatham i Merz, koncertując w całej Europie, Ameryce Południowej, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych.
Julian Sartorius o swojej najnowszej płycie:
"Zatter" to słowo z języka staroniemieckiego, które oznacza "zaburzenie powstające, gdy rzeczy są porozrzucane dookoła". Zaburzenie jest ważnym elementem mojej pracy, ponieważ różnego rodzaju przyrządy i materiały mieszam w taki sposób, aby tworzyć nowe kombinacje. Tak więc moje studio Dampfzentralew Bernie jest zbieraniną takich przedmiotów jak wibrator obrotowy, hiszpański cowbell, dętki, czurynga, stara afrykańska marimba, piłki gumowe, shrutibox i różne kawałki metalu. Często to wszystko może przerodzić się w chaos, a prawie co tydzień dodaję kolejne instrumenty. Na tym albumie można usłyszeć cały ten asortyment i to jest jeden z powodów, dla których "Zatter" brzmi prawie niczym perkusja. Mój styl dźwiękowy został wzbogacony o nowe techniki dzięki mojemu intensywnemu zaangażowaniu w muzykę elektroniczną. Niektóre z tych działań na "Zatter" przypominają syntetyzowane dźwięki, inne swoistą samplodelię. Prace, które tworzyłem z syntezatorami i samplerami, odbiły się na mojej grze na żywo, czego efekty prezentuje ten materiał.
TWOGETHER DUOMagdalena Bojanowicz - cello / Maciej Frąckiewicz - accordion
Muzyka Nowa to pojęcie tak rozległe, że nie sposób przypisać mu ściśle określonego instrumentarium, a jednak połączenie wiolonczeli i akordeonu to rzadkość nawet w przypadku tak otwartej formuły. Magdalena Bojanowicz i Maciej Frąckiewicz wykazali się niebywałą odwagą, powołując projekt TWOgether Duo, ale ich nietuzinkowe podejście do klasycznych kompozycji (między innymi Johanna Sebastiana Bacha czy Astora Piazzolli) oraz do muzyki współczesnej (wykonują utworu autorstwa Hanny Kulety, Krzysztofa Pendereckiego i wielu innych) zostało już docenione w skali krajowej, czego dowodem są chociażby Paszport Polityki w kategorii Muzyka Poważna z 2012 roku i nominacja do Fryderyków w dwóch kategoriach rok później.
Poruszanie się w obrębie dźwięków tak charakterystycznych narzędzi twórczych już na samym początku musiało być dla duetu zadaniem trudnym. Liczba utworów napisanych na wiolonczelę i akordeon jest skromna, a ponadto często osadzone są w stylistyce folkowej. Szybko okazało się jednak, że potęgą oryginalnego pomysłu jest przyciąganie do niego kolejnych pasjonatów. Z pomocą przyszli między innymi Wojciech Ziemowit Zych i Dariusz Przybylski, za sprawą których w niedługim czasie TWOgether Duo uzbierało repertuar pozwalający na publikację - sfinansowaną przez Ministerstwo Kultury - debiutanckiego albumu zatytułowanego Satin. Drugi biegun zainteresowań Bojanowicz i Frąckiewicza, czyli muzyka pochodząca z baroku i późniejszych okresów, oparty jest przede wszystkim o transkrypcje nut w zamyśle przeznaczonych na wiolonczelę oraz fortepian. Płyta wykonana z dbałością o każde brzmienie, osobne i wspólne. Młodzi artyści udowadniają, że wiolonczela i akordeon nadspodziewanie świetnie do siebie pasują - napisała o Satin Dorota Szwarcman.
Twórcy TWOgether Duo są absolwentami Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina, który ukończyli z wyróżnieniami. Mają na koncie wiele nagród i osiągnięć zdobytych za twórczość solową oraz za działalność wspólną. Uzyskali między innym: I Nagrodę na VIII Międzynarodowych Spotkaniach Akordeonowych w Sanoku (2008), II Nagrodę w XLV Międzynarodowym Konkursie Akordeonowym w Klingenthal (2008) i Nagrodę Specjalną dla najlepiej zapowiadającego się polskiego artysty na XIV Międzynarodowym Konkursie Współczesnej Muzyki Kameralnej w Krakowie (2010).
KAPITAL / CHAOS TO CHAOSRafał Iwański - analog synthesizer, tone generator, rhythm machine, sampling unit, found objects, fx / Kuba Ziołek - electric guitar, digital synthesizer, sampling unit, clarinet, dvojnica double flute, fx
Kapital to spotkanie dwóch artystów, na co dzień poruszających się w odmiennych stylistykach. Rafał Iwański to współzałożyciel i muzyk grupy HATI, łączącej eksploracje na polu muzyki rytualno-medytacyjnej i improwizowanej. Solowo występuje jako X-Navi:Et, jest członkiem Voices of Cosmos. Kuba Ziołek jest znany z takich grup jak Hokei, T'ienLai, Ed Wood; występuje solo jako Stara Rzeka, wykorzystuje przetworzone dźwięki gitary elektrycznej w duchu muzyki noise, drone i psychodelicznej. Muzycy razem grają także w Innercity Ensemble i Alameda 5.
Kapital to zderzenie dwóch muzycznych światów: psychoaktywnej elektroakustyki budowanej na brzmieniu instrumentów elektronicznych i dźwięków znalezionych oraz ekstremalnej psychodelii opartej na dźwiękach przetworzonej gitary. Kapital został powołany do życia wiosną 2013, a rok później ukazał się ich debiutancki album "No New Age" wydany przez Bocian Records. Materiał zebrał szereg bardzo dobrych recenzji. Druga płyta "Chaos to Chaos" wydana została w marcu 2015 nakładem krakowskiej oficyny Instant Classic.
Na drugim albumie Kapital rozwinęli dźwiękową paletę. Ubiegłoroczna płyta, "No New Age" była oparta na masywnych dronach, całkowicie zasłaniających krajobraz. "Chaos To Chaos" jest bardziej przestronna i szczegółowa, zawiera się w niej większy zasób brzmień akustycznych oraz elektroniki i efektów. Noise wciąż jest głównym składowym elementem muzyki duetu, ale jest bardziej delikatny niż na pierwszej płycie zespołu, dostarczając progres i głębsza eksplorację, a nie tylko renowacje i przyjętą kreację. Hipnotyzujące i spokojne Lompy wiodą przez psychodeliczną atmosferę, zwiększając medytacyjną esencję albumu.
The Black Captain, Life is Noise
COLUMBUS DUO / EXPOSITIONSIreneusz Swoboda - drums, electronics, sampler / Tomasz Swoboda - guitar, cymbals
Korzenie Columbus Duo sięgają początku lat 90. i jednego z pierwszych noise'owych zespołów w Polsce, jakim był Thing. Kolejne lata to stopniowa redukcja składu i ciągłe poszukiwanie nowej dźwiękowej formy. Efektem tych przeobrażeń był avant-jazzowy Columbus Ensemble, a od 2002 roku - Columbus Duo. Po doświadczeniach z minimalizmem na pierwszych dwóch płytach duet braci Swobodów powrócił do bardziej przestrzennych struktur na albumach "Storm" oraz "Columbus meets Arszyn". Na "Salt" i "Expositions", winylach wyprodukowanych przez Emitera, duet wzbogaca swój repertuar o tradycję elektronicznej psychodelii i ambientu, wplatając ją w typową dla siebie, pełną napięcia i mroku niemelodyjność. "Expositions" jest już dziewiątym studyjnym albumem Columbus Duo. Gitary o noise'owym rodowodzie rozpływają się w drone'owych pejzażach i repetycjach, a oszczędne sample wplecione w żywą perkusję metodycznie budują tkankę muzycznych emocji.
"Expositions" brzmi jak organizm w ewolucji - gitary grają tu muzykę elektroniczną, w środkowej części płyty ("S79″, "B49 bis") łapiąc jakiś rodzaj motoryki nawiązującej do niemieckiego grania z lat 70. Ale to bardzo luźne skojarzenie - "C52/53″ i tak utopi je za chwilę w pulsacjach fal eteru, a "S60″ w gęstszym dronie rzeźbionym fakturą gitar i spuentowanym sprzężeniem w finale. Ile z tego autorzy zaplanowali, a ile wyimprowizowali? Całość wydaje się zbyt czysta, minimalistyczna jak na efekt improwizacji, ale słychać w tym zarazem spontaniczność i swobodę niezaplanowanych sesji dobrze znających się muzyków. Tytuły o znaczeniu czysto porządkowym zdają się to potwierdzać.
Bartek Chaciński, Polityka
Najnowszy album Columbus Duo przypomina przekrojową podróż wehikułem czasu, po historii awangardowych nurtów muzycznych. Od post rocka, przez krautrock, aż po ambient. To muzyka gęsto nasycona dźwiękiem, intensywna, ruchliwa, a przy tym intymna i skromna. Momentami ledwo zauważalna i cicha. Zakurzone faktury przenikają się wzajemnie, eksponując kolejne plany kompozycji i skrywając te wybrzmiałe i zapisane w pamięci. Wśród ich zgiełku łapczywie śledzimy lakoniczne melodie, a im intensywniej i uważniej słuchamy, tym jesteśmy w stanie usłyszeć więcej, docierając uchem do najgłębiej ukrytych detali.
Bartosz Nowicki, 1uchem1okiem.blogspot.com