stat
Impreza już się odbyła
Aktualna edycja:
Opener Festiwal 2025

Niekwestionowana królowa alternatywnego rocka i elektroniczne trio, które szturmem wdarło się na światową scenę muzyczną - oto nowi artyści Open'er Festival powered by Orange.

lip'25 2-5

środa - sobota

bilety 519 - 1089 zł
Kup bilet
lis'25 8-9

sobota - niedziela

Gdańsk,
bilety 449 zł


festiwal muzyczny - koncerty w Trójmieście







Pharrell Williams
Pharrell Williams jest siłą twórczą, która za pomocą muzyki, mody i projektowania, wyraża swój charakterystyczny styl. Od skromnych początków nastoletniego producenta-samouka i multi-instrumentalisty z Virginia Beach, przez lata 90-te i niezliczoną liczbę kompozycji, które dały mu tytuł Producenta Dekady wg. Billboardu, aż po jego aktualny status multimedialnej gwiazdy, Williams nigdy nie utracił swojej kreatywności.

Zaczynał karierę jako połowa producenckiego super-duetu The Neptunes. Przez dwie dekady swojej działalności, Williams pomógł skomponować takie klasyki jak "Get Lucky" Daft Punk, "Blured Lines" Robina Thicke "Hot in Herre" Nelly'ego, "I'm a Slave 4 U" Britney Spears czy "Like I Love You" Justina Timberlake'a.

Z ponad 100 milionami sprzedanych egzemplarzy swoich produkcji, Pharrell i jego muzyka cały czas brzmią jak coś, o czym wcześniej nikt nie pomyślał. Pharrell spowodował, że inaczej zaczęliśmy patrzeć na gwiazdy z ugruntowaną pozycją, takie jak Snoop Dogg, Madonna, a nawet The Rolling Stones.


M83
M83
Na nowy album M83 czekamy już ponad 4 lata, ale wydaje się, że następca rewelacyjnego "Hurry Up, We're Dreaming" jest tuż za rogiem. W jednym z ostatnich wywiadów, zaledwie kilka tygodni temu, lider projektu Anthony Gonzalez potwierdził, że płyta jest ukończona i powinniśmy być przygotowani na coś "epickiego". Jednocześnie w tym samym wywiadzie zainteresował stwierdzeniem, że album będzie znacząco różnił się od poprzednich wydawnictw, a muzyk inspiracji szukał w telewizyjnych programach z lat 70-tych i 80-tych. Trudno nie czekać zafrapowanym na efekt tych muzycznych poszukiwań.

O M83 stało się głośno w 2008 roku za sprawą albumu "Saturdays=Youth". Co prawda w dyskografii grupy była to już piąta pozycja, ale pierwsza, która odbiła się tak szerokim echem. Doskonałe proporcje elektroniki, dream popu i shoegaze'u, któremu francuski projekt nadał nowego znaczenia. Na sukces płyty złożyły się także znakomite single z "Graveyard Girl" czy "Kim and Jessie" na czele oraz entuzjastyczne recenzje w światowych mediach. M83 tym samym stało się kolejnym przykładem, że Francuzi mają wyjątkowe szczęście, jeśli chodzi o elektroniczne składy.

Potwierdzeniem klasy M83 stał się wydany w 2011 podwójny album "Hurry Up, We're Dreaming" z przebojem "Midnight City", który zdominował listy przebojów. Album otrzymał nominację do nagrody Grammy, trafił do czołówek zestawień najlepszych płyt roku i stał się największym jak do tej pory sukcesem sprzedażowym M83.

Gonzalez powrócił do M83 dwa lata później, używając swojego pseudonimu w czasie prac nad muzyką do filmu "Oblivion". Od tego momentu swój czas dzieli między komponowanie muzyki filmowej a pracę nad albumami macierzystego projektu. Właśnie przyszła pora na to drugie!

Kygo
Choć cały czas jest przed oficjalnym płytowym debiutem, bez wątpienia zasłużył by zamykać koncerty na głównej scenie jednego z największych festiwali w Europie. Od blisko trzech lat ten norweski dj, muzyk i producent stoi na czele najważniejszych i najbardziej komentowanych artystów współczesnej elektroniki. Jest kolejnym z licznej grupy młodych producentów sceny EDM, posiadających klasyczne wykształcenie muzyczne. Przez ponad dekadę kształcił się w grze na pianinie. Umiejętności zdobyte przed 16 urodzinami, zaczął szybko wykorzystywać do zgoła innego zajęcia - produkcji muzyki elektronicznej. Przełomowy stał się dla niego rok 2013 - przygotował wtedy w sumie aż 17 (!) remixów - dystrybuując je po przez swoje konto na Soundcloud. Dziś wszystkie z umieszczonych tam nagrań dobijają w sumie do ponad 100 milinów odtworzeń. Jeśli doda się do tego YT, muzyki Kygo słuchano ponad 300 milinów razy, a piszemy wyłącznie o singlach i remixach. A na liście artystów, których utwory remixował są zarówno legendy: Dolly Parton, Marvin Gaye, A-Ha; największe współczesne gwiazdy: Rihanna, Coldplay, Ed Sheeran; ważnych wykonawców sceny alternatywnej: the xx, M83, The Weeknd.

PJ Harvey
To niekwestionowana królowa alternatywnego rocka, ikona brytyjskiej muzyki ostatnich 25 lat. Jedyna dwukrotna zwyciężczyni prestiżowej Mercury Music Prize. Wokalistka i multi-instrumentalistka, której każdy album jest osobną historią, a jednocześnie tworzy doskonałą całość z poprzednimi wydawnictwami. Swoje płyty wydaje rzadko, ale wszystkie są tak samo mocno oczekiwane. Współpracowała m.in. z Nickiem Cavem, Thomem Yorkiem, Marianne Faithfull czy Tricky'm. Kilka tygodni temu artystka zaprezentowała w Londynie 10 nowych kompozycji, która znajdą się na jej nowym, dziewiątym albumie. Większość z utworów powstawała między połową stycznia a połową lutego tego roku, kiedy PJ Harvey wraz z zespołem stała się częścią artystycznego projektu Recording in Progress realizowanego w jednej z londyńskich galerii. Przez 4 tygodnie publiczność w Somerset House mogła podglądać proces twórczy i kształtowanie się premierowego materiału artystki. Wszyscy chętni widzowie przed wejściem do pomieszczenia z muzykami oddawali telefony i sprzęt rejestrujący, ale dzięki temu stawali się uczestnikami jednego z najważniejszych momentów w życiu artysty. Data premiery nowego wydawnictwa jest owiana tajemnicą, ale już dziś wiemy na pewno, że PJ Harvey po raz pierwszy wystąpi na Open'erze 29 czerwca!

Foals
Total Live Forever! Foals dla swojej ulubionej publiczności! Open'er, Gdynia, 30 czerwca 2016!
Nawet gdyby z jakiegoś powodu - czego ani sobie, ani Wam nie życzymy - Foals wstrzymali kiedykolwiek działalność studyjną, na zawsze pozostaną jednym z najbardziej pożądanych zespołów koncertowych na świecie.

Tylko oni potrafią wytworzyć w czasie występów live tak wysoki poziom energii i skutecznie podzielić się nim z publicznością. Czasem można odnieść wrażenie, że ich kolejne płyty są tylko pretekstem do następnych wyjazdów w trasy, prawdziwego żywiołu Foals. Na szczęście każdy z czterech albumów angielskiej formacji jest tak świetny, że obroniłby się także bez swojego koncertowego oblicza. Najnowszy powód do wielomiesięcznego objeżdżania kontynentów Foals dali sobie pod koniec sierpnia wydając "What Went Down". Czy to rzeczywiście najgłośniejszy i najmocniejszy album w ich karierze? Mając w pamięci single z "Holy Fire" można by dyskutować, tylko po co, skoro otrzymaliśmy znakomity zestaw utworów.

Bastille
Drugie studyjne wydawnictwo Bastille to jeden z najbardziej wyczekiwanych albumów 2016 roku. Od kilku miesięcy zespół przebywa w studiu, pracując nad następcą "Bad Blood". To świetna informacja, ponieważ debiutowi Bastille za kilka tygodni "stukną" trzy lata, a fani z utęsknieniem wyczekują każdego kolejnego dźwięku z obozu Brytyjczyków. Data premiery albumu nie jest jeszcze znana, ale fakt, że zespół zaczyna ogłaszać letnie występy, oznacza na pewno jedno - nowe utwory w trakcie koncertów! Na razie najaktualniejszym utworem Bastille jest "Hangin'", który formacja nagrała na potrzeby gry "FIFA 16". Czy znajdzie się na płycie? Nie wiadomo. Nie jest też jasne, w jakim kierunku ma podążać muzyka Dana Smitha i jego kolegów na drugim albumie, ale dzięki temu jego premiera stanie się jeszcze ciekawsza.

Kamp!
Wydanie "Ornety", drugiego studyjnego albumu KAMP! było zaskoczeniem. Płyta pojawiała się na rynku z dnia na dzień, zgodnie z najnowszymi trendami, które ograniczają promocję do minimum, a fanów i publiczność zrównują momentem pierwszego odsłuchu. Materiał nagrany przez trio znacząco odbiega od przebojowego debiutu, ale z pewnością jest spójniejszy i dopracowany w każdym szczególe. Wydaje się być wypadkową między bardzo mocnymi, elektronicznymi utworami z EPki "Baltimore" a poszukiwaniami nowego brzmienia, opartego jednak w dalszym ciągu na niezbywalnej umiejętności pisania wpadających w ucho melodii. Ale KAMP! w studiu to jedno, a KAMP! na żywo to już zupełnie inna historia. I trudno oprzeć się wrażeniu, że kolejne single i płyty stają się dla chłopaków wyłącznie punktem wyjścia do konstruowania kolejnych, porywających występów scenicznych. Po dwóch pamiętnych koncertach na Tent Stage, czas sprawdzić ich na Main Stage!

The 1975
Nowa generacja indie-rockowych zespołów ma już swoje wielkie gwiazdy. Bez wątpienia należy do nich The 1975, kwartet z Manchesteru, który serca publiczności podbił swoim debiutanckim albumem zatytułowanym po prostu "The 1975". Album ukazał się latem 2013 roku, ale już wcześniej zespół zwracał na siebie uwagę kolejnymi singlami i EP-kami. "The 1975", wypełniony najlepszymi utworami z ich krótkiej kariery, wspiął się na pierwsze miejsce brytyjskiej listy przebojów i zyskał sporą przychylność dziennikarzy. W stacjach radiowych trudno było uwolnić się od singlowych "Sex", "Girl" czy "Settle Down" a grupa z trudem znajdowała wolny czas między kolejnymi etapami światowej trasy koncertowej.

LCD Soundsystem
Kiedy blisko pięć lat temu oglądaliśmy transmisję pożegnalnego koncertu LCD Soundsystem z Madison Square Garden, byliśmy dalecy od pozytywnego myślenia, że jeszcze kiedyś będziemy mogli napisać "LCD Soundsystem na Open'erze!". A jednak! Pojawiające się od połowy ubiegłego roku plotki stają się faktem - jedna z najbardziej wpływowych grup pierwszej dekady XXI wieku powraca. I to nie tylko serią koncertów na najważniejszych światowych festiwalach, ale przede wszystkim z nowym albumem.

LCD Soundsystem to tak naprawdę projekt Jamesa Murphy'ego, który wystartował w 2002 roku singlem "Losing My Edge". Zespół co kilka miesięcy wypuszczał kolejne nagrania, w tym ultra-popularne "Daft Punk Is Playing at My House", zwiastujące premierę debiutu. Album "LCD Soundsystem" ukazał się na początku 2005 roku, u szczytu popularności dance-punku, gatunku, który po trzech dekadach powracał na parkiety i do stacji radiowych. Symbolem rytmicznych, taneczno-gitarowych utworów stała się właśnie grupa Murphy'ego, przewodząca całej fali nowojorskich zespołów.

Sigur Rós
Sigur Rós i Beirut - dwa bardzo oczekiwane zespoły poszerzyły skład przyszłorocznego Open'era.

Tak grupa Sigur Rós zapowiada przyszłoroczne występy, w tym koncert na Open'erze:

"za każdym razem, kiedy ruszasz w trasę, chcesz, żeby była ona inna... i za każdym razem jest, zazwyczaj dlatego, że masz nowy album, który chcesz zagrać ludziom. to daje dużo radości, bo musisz się nieźle natrudzić, żeby na scenie odtworzyć brzmienie, które uzyskałeś w studiu. ale był też czas, kiedy wszystko robiliśmy odwrotnie, pracowaliśmy w drodze i potem mieliśmy problem, by uchwycić "to coś" w studiu. tym razem, poza graniem piosenek które znacie, chcieliśmy jednocześnie pamiętać o wrażeniu "grania na wyczucie" z początków "ágætis byrjun", kiedy to przez dwa lata, każdego kolejnego wieczora, przed tłumem ludzi, tworzyliśmy i rekonstruowaliśmy piosenki, które miały przetrwać stając się albumem "( )". mając w pamięci te doświadczenia, z przyjemnością oświadczamy, że latem przyszłego roku ruszamy w trasę w duchu właśnie takiej przygody. Wszystko, co możemy teraz powiedzieć, to tylko to, że będzie inaczej, będą nieprezentowane wcześniej utwory, będzie nowy show i być może jeszcze jakieś "nowości". ponadto możemy Was prosić o zaufanie w tej kwestii."

Paul Kalkbrenner
Zaczynał jako nastoletni dj, miksując muzykę na imprezach swoich kolegów. O godzinie 23:00 odbierała go mama. Dziś jest jednym z najważniejszych twórców muzyki elektronicznej ostatnich lat, występując w roli headlinera największych festiwali tego gatunku czy wyprzedając halowe koncerty na całym świecie. Paul Kalkbrenner, berlińczyk z urodzenia, to postać nierozerwalnie związana z niemiecką sceną techno i minimal. Swoją pozycję utrwalił nie tylko kilkoma albumami wydanymi dla prestiżowej wytwórni BPitch Control, ale także dzięki roli Ickarusa, nieco oderwanego od rzeczywistości dj, w kultowym filmie "Berlin Calling". Wydaje się, że kreowana przez Kalkbrennera postać w wielu momentach mogła go przypominać, co tylko przysporzyło mu kolejnych fanów na co dzień nie związanych z gatunkiem, z którego wyrósł Kalkbrenner.

Zbigniew Wodecki i Mitch & Mitch
Historia tego spotkania jest długa i prosta. Najpierw zupełnie przypadkowo, a potem na specjalne zaproszenie jednego z festiwali, Zbigniew Wodecki i Mitch & Mitch zwarli szyki, by wykonać w całości materiał z zapomnianej płyty Wodeckiego, nagranej w roku 1976. Hity takie jak "Rzuć to wszystko co złe", "Panny mego dziadka" czy "Posłuchaj mnie spokojnie" nigdy nie stały się hitami, a album przez lata był nieodkrytym skarbem polskiej piosenki. Dziś, 30 lat po premierze doczekał się należytego odbioru o czym świadczy złota płyta z rejestracją występu Wodeckiego, Mitchów oraz orkiestry Polskiego Radia oraz dziesiątki wyprzedanych koncertów. Czas, by główna scena Open'era również stałą się częścią tej fascynującej opowieści o tym, że nawet na wszystko jest czas i miejsce.


At The Drive-In
Ten amerykański zespół działający od 1993 do 2001 stał się jedną z ikonicznych grup alternatywnego rocka lat 90-tych. Niespełna dekada działalności i trzy albumy studyjne na koncie wystarczyły, by ATD-I znacząco wpłynęli na rozwój i jakość sceny post-hardcore'owej na całym świecie. Sami czerpali z dokonań Fugazi czy Bad Brains, ale do klasycznego hardcore-punku dodali niewiarygodną ilość emocji, weszli na terytoria noise-rocka i stworzyli styl, który do dziś oddziałuje na kolejne pokolenia młodych gitarowych zespołów. ATD-I słynęli nie tylko z bezkompromisowego brzmienia, ale przede wszystkim z rewelacyjnych koncertów, do których nie pasuje przymiotnik "żywiołowe". To były spektakle eksplozywnej energii, wybuchającej przez kolejne minuty obecności muzyków na scenie. Właściwie przez całe 8 lat pierwotnej działalności koncertowali non-stop, zaczynając od podrzędnych barów i piwnic, kończąc na telewizyjnych programach z najlepszą oglądalnością. W przerwach od koncertowania nagrywali albumy i EPki. Debiut "Acrobatic Tenement", za który otrzymali całe 600 dolarów, ukazał się w 1996 roku. Jednak ich najważniejszy, najbardziej dopracowany brzmieniowo materiał to wydany w 2000 roku "Relationship Of Command".

Terrific Sunday
Możecie pamiętać ich z występu na Alter Stage w 2013, choć dziś o ich progresie niech świadczy to, że oddajemy im we władnie Orange Main Stage. Pierwszy longplay zespołu zatytułowany "Strangers, Lovers" ukazał się w październiku 2015 r. i promowały go single "Bombs Away" i "Streets Of Love". Album wyprodukował Marcin Bors, który dopracował brzmienie formacji poruszającej się w obrębie szeroko pojętej muzyki alternatywnej. Debiut TS okazał się jedną z najciekawszych rockowych płyt minionego roku, co doceniła także Akademia Fonograficzna, nominując ich album do Fryderyka.

Beirut
Doskonale pamiętamy to uczucie sprzed blisko 10 lat, kiedy pierwszy raz usłyszeliśmy Beirut. Ten odświeżający powiew bałkańskiego folku, przefiltrowany przez muzyczną wrażliwość amerykańskiego nastolatka dorastającego w Albuquerque w Nowym Meksyku... Sam początek tej historii wydawał się nieprawdopodobny - 17-latek wraca z Europy zafascynowany muzyką bałkańskich orkiestr i postanawia nagrać płytę - samemu, w swojej sypialni. Sukces "Gulag Orkestar" przerósł najśmielsze oczekiwania, chyba nie tylko samego artysty, ale całej branży. Album został fantastycznie odebrany przez krytykę i publiczność szturmującą sklepy muzyczne. Podsumowania 2006 roku były zdominowane przez debiut Beirut, a festiwale biły się o koncerty - tym razem już rzeczywistej orkiestry dowodzonej przez Condona. Dwa lata później bałkańskie tropy przecięły się z tradycją francuskiej piosenki na albumie "The Flying Club Cup". Wtedy po raz pierwszy zaprosiliśmy Beirut na Open'era. Niestety, kilka miesięcy później artysta odwołał całą trasę i w konsekwencji nie zagrał na naszym festiwalu. Czekaliśmy zatem na jego powrót osiem lat, ale było warto. Kolejne pozycje w dyskografii zespołu Beirut potwierdzały szerokie horyzonty muzyczne lidera, który na kolejnym wydawnictwie odważnie zmierzył się z elektroniką. W 2011 ukazała się płyta "The Rip Tide", najpierw komponowana w samotności przez 6 miesięcy, a później nagrana z całym zespołem, co dla Condona było pierwszym takim doświadczeniem w muzycznej karierze. Na nowy album Beirut musieliśmy czekać aż 4 lata. We wrześniu ukazała się płyta "No No No", będąca jak wszystkie poprzednie, wynikiem prywatnych doświadczeń muzyka, najpierw rozwodu i załamania psychicznego, a potem startu zupełnie nowej relacji. Dziś wydaje się, że Zach Condon jest silny i pewny siebie jak nigdy, co rzeczywiście słychać w muzyce na "No No No". Radosnej, przebojowej, ale nie tracącej ducha przeszłości. Znowu czujemy się tak, jak wtedy, kiedy słyszeliśmy Beirut po raz pierwszy.

Wiz Khalifa
Jeden z najpopularniejszych raperów ostatnich lat 1 lipca wystąpi w Gdyni!

Kończący się rok był dla niego doskonały. Teledysk do singla "See You Again", nagrany przy okazji premiery filmu "Szybcy i Wściekli 7", obejrzano na kanale YT ponad miliard razy, a sam singiel przez dwanaście kolejnych tygodni nie opuszczał pierwszego miejsca amerykańskiej listy przebojów, stając się jednocześnie jednym z największych hitów 2015 roku na całym świecie.

W siłę rośnie także Taylor Gang, wytwórnia założona przez rapera, której gwiazdami stają się powoli Juicy J czy Ty Dolla $ign. Obaj pojawili się na ubiegłorocznej płycie Khalify, "Blacc Hollywood". W USA album był promowany serią wspólnych występów z formacją Fall Out Boy. Według wstępnych danych była to jedna z najdłuższych i najbardziej dochodowych tras 2015 roku. Z kolei do Europy Wiz przyjechał w towarzystwie ulubieńca Open'erowej publiczności, czyli A$AP Rocky'ego. 11 dat na Starym Kontynencie wyprzedało się na pniu.

Ale Wiz ma dla nas więcej. Niedawno opublikował track "King Of Everything", który może być zapowiedzią szóstego albumu studyjnego, zatytułowanego "Rolling Papers 2: The Weed Album", planowanego na 2016 rok i ogłasza letnie, festiwalowe koncerty - w tym także ten na na Open'erze!

Dawid Podsiadło w dniu premiery swojego nowego albumu dołącza do składu Open'er Festival 2016! To pierwszy polski artysta w przyszłorocznym line-upie!

Dziś Dawid Podsiadło wydaje swój drugi, oczekiwany album. My płytę "Annoyance And Disappointment" znamy już od jakiegoś czasu, dlatego nie mieliśmy wątpliwości, że chcemy wokalista pojawił się z nią na przyszłorocznym Open'erze! "Więcej w niej jest życia, energii, więcej nerwu, niż nostalgii i sentymentu" - mówi o nowym albumie Dawid i trudno temu zaprzeczyć. To nie jest odcinanie kuponów od gigantycznego sukcesu debiutu, tylko dojrzały album, którym Dawid wyznacza sobie nowe kierunki.

Florence + The Machine zagrają pierwszy raz na Open'erze! W najlepszym możliwym momencie przyjeżdżają do Gdyni jako headliner. W czerwcu przyszłego roku Florence Welch z zespołem pojawi się na naszym festiwalu z albumem, który już teraz określany jest mianem jednej z najważniejszych i najlepszych płyt roku 2015 - "How Big, How Blue, How Beautiful". Płyta, która ukazała się zaledwie 3 miesiące temu, zadebiutowała na pierwszych miejscach najważniejszych list sprzedaży na świecie, z Wielką Brytanią i USA na czele. Premierze towarzyszyły występy na kilku kluczowych festiwalach, m.in. amerykańskiej Coachelli oraz na Glastonbury, gdzie zespół w ostatniej chwili zastąpił Foo Fighters. Występ był tak znakomity, że Dave Grohl - lider Foo Fighters - przyznał, że płakał w czasie jego transmisji, zwłaszcza podczas wykonywania przez Flo coveru "Times Like These".

Klubowa trasa promująca "How Big, ..." dopiero przed Florence. Startują za kilka dni w Wielkiej Brytanii. Polski koncert w Łodzi wyprzedał się momentalnie. To pokazuje jak ogromnie popularną artystką jest w obecnej chwili Florence Welch. Zresztą ta popularność została zbudowana w relatywnie krótkim czasie. Wystarczyło zaledwie 6 lat, by Florence & The Machine wydali 3 doskonale przyjęte albumy, a liderka zespołu stała się jedną z najważniejszych wokalistek na świecie. Czasem odnosi się wrażenie, że potężny głos Welch wręcz "nie mieści się" na płycie.

Kluczem do sukcesu Florence & The Machine jest jednak nie tylko wokal Florence, ale także jej swoboda i naturalność. Oraz zmysł do dobierania sobie współpracowników. Producenci jej trzech albumów, współkompozytorzy, stworzyli albumy pełne hymnów, które sprawdzają się nie tylko idealnie na płytach i słuchawkach, ale przede wszystkim na koncertach. Paul Epworth, John Ford czy Markus Dravs doskonale sprawdzają się jako realizatorzy nagrań na styku barokowego popu, rocka i soulu, a kombinacja tych gatunków jest znakiem rozpoznawczym każdego kolejnego albumu Florence & The Machine. A także znakiem rozpoznawczym ich znakomitych koncertów, o czym przekonają się wszyscy, którzy jeszcze nie mieli okazji podziwiać Florence na żywo. Lub zrobią to po raz kolejny. I wcale się nie dziwimy!

The Last Shadow Puppets
Jakie są plusy przerwy w działalności Arctic Monkeys? Powrót The Last Shadow Puppets! Projekt Alexa Turnera, Milesa Kane'a i Jamesa Forda wraca dokładnie po ośmiu latach, jakie minęły od premiery ich debiutanckiego albumu "The Age Of The Understatement". Nowa płyta - "Everything You've Come To Expect" - zapowiedziana jest na 1 kwietnia i została nagrana dokładnie w tym samym składzie, co jej poprzedniczka. Co więcej, muzycy zdradzili, że jest to druga część z zaplanowanej albumowej trylogii. Pierwszy singiel już znamy - to nagranie "Bad Habits", z pewnością usłyszymy go na pierwszym polskim koncercie The Last Shadow Puppets - 29 czerwca w Gdyni!


Red Hot Chili Peppers
Jedna z najważniejszych i najpopularniejszych grup rockowych wszechczasów po raz pierwszy na Open'erze! Zespół przyjedzie do Polski w ramach promocji swojego najnowszego albumu.

Ten moment był przez nas wyczekiwany od dawna. Na 15-ej edycji Open'era będziemy mogli powitać jedną z największych gwiazd współczesnej muzyki - kalifornijską formację Red Hot Chili Peppers. Blisko 80 milionów sprzedanych egzemplarzy, kilka klasycznych płyt i singli, które na zawsze pozostaną w historii muzyki, całkowicie zasłużona obecność w Rock And Roll Hall of Fame, czy wreszcie miks gatunkowy oparty na rockowych riffach i funkowej pulsacji oraz długoletnia współpraca z Rickiem Rubinem, które przyniosły im miliony fanów na całym świecie - oto Red Hot Chili Peppers w telegraficznym skrócie.

Od kilku miesięcy Red Hot Chili Peppers pracują nad nowym albumem. Tym razem producentem ich jedenastego krążka został Danger Mouse, o którym Kiedis w wywiadzie dla Billboardu powiedział, że "jest świetny w wymyślaniu super-nowoczesnych pomysłów, ale potrafi także chwycić za gitarę akustyczną, i rozebrać utwór do jego akustycznej esencji, która przecież też jest piękna". Pracę nad płytą przerwał wypadek Flea, który był zmuszony odłożyć swój instrument na pół roku. Zespół zapowiada jednak, że nowa płyta na pewno ukaże się w przyszłym roku. Trasa koncertowa, w ramach której zagrają na Open'erze, jest tego potwierdzeniem.

Tame Impala
"Cały czas myślę, że ten album jest kompletnie niesłuchalny" mówił w jednym z wywiadów Kevin Parker, centralna postać zespołu Tame Impala, chwilę przed wydaniem swojej najnowszej płyty pt. "Currents". Kolejne miesiące 2015 roku pokazały, że nie miał racji. Trzeci album australijskiego zespołu okazał się ogromnym sukcesem artystycznym i sprzedażowym. "Currents" ma szansę na nagrodę Grammy w kategorii Najlepszy Album Alternatywny, co byłoby ukoronowaniem półrocznej drogi przez szczyty list przebojów (to najwyżej notowana premiera TI w ich dyskografii) oraz doroczne podsumowania (5 miejsce na listach NME i Pitchfork). I nawet jeśli za jakiś czas te liczby, miejsca, rankingi ulegną wytarciu, dzięki znakomitym singlom - "Let It Happen", "'Cause I'm a Man" czy "The Less I Know The Better", płyta "Currents" przetrwa w pamięci fanów. Zwłaszcza ten pierwszy robił ogromne wrażenie już w momencie premiery. Masywny, gęsty od muzycznych tropów, jak w soczewce skupił wszystko co najlepsze w muzyce Tame Impala - psychodelię, fascynację analogową elektroniką, potężne brzmienie, ale także dbałość o melodię i napięcie. W 2015 roku nie było nagrania, w którym działoby się więcej, nawet jeśli Parker i spółka potrzebowali do tego 7 minut i 46 sekund.

Caribou
Są takie utwory, które wręcz trzeba usłyszeć na żywo. Należy do nich "Can't Do Without You", singiel projektu Caribou, który znalazł się na wydanym latem 2014 roku albumie "Out Love". Nie udało się w 2015, ale dziś z czystym sumieniem możecie przygotowywać się do chóralnego odśpiewania refrenu jednego z najlepszych elektronicznych utworów ostatnich kilkunastu miesięcy. To zresztą nie był pierwszy raz, kiedy Caribou bezbłędnie trafił w gust fanów muzyki elektronicznej. Podobnie było 6 lat temu, kiedy wydawał album "Swim" z rewelacyjnym singlami "Odessa" i "Sun". Zarówno wtedy, jak i po wydaniu "Our Love", Caribou cieszył się ze świetnych recenzji i tytułów dla najlepszych płyt roku. Zasłużenie, bo mało jest tak udanych albumów, które w elektronice odnajdują mnóstwo duszy, ciepła i opowiadają pewną historię, w wypadku "Our Love" osobistą. Dan Snaith, stojący za Caribou sam, opisuje te płytę jako miks cyfrowej produkcji pop, beatów inspirowanych hip-hopem, stonowanej linii basu i house'u. Wszystko przefiltrowane przez jego unikalną perspektywę. "Our Love" to płyta, do której chce się wracać, ale warto doświadczyć jej także w wersji koncertowej. Koncerty Caribou są intensywne, bardzo wciągające, wręcz transowe, ale nie gubią charakteru melodyjności utworów. Dlatego stają się wydarzeniem każdego festiwalu, na którym Caribou ma okazję wystąpić.

Vince Staples
Zgoda, najlepszym hip-hopowym albumem ubiegłego roku jest "To Pimp A Butterfly" Kendricka Lamara, przez który ani Kanye West, ani Drake nie wydali w 2015 roku swoich długo zapowiadanych płyt. Jeśli jednak spojrzeć na światowy hip-hop bez dominującej roli King Kunty, to staje się jasne, że w 2015 roku najważniejszym hip-hopowcem był Vince Staples, 22 letni raper z Long Beach w Kalifornii. Wydanym pod koniec czerwca albumem "Summertime '06" zaczął deptać Kendrickowi po piętach, zbierając entuzjastyczne recenzje i pokazując odmienną perspektywę, niż raper z Compton. Kiedy Kendrick zaangażował się w sprawy globalne, Staples działa lokalnie.

Chvrches
Chvrches to szkockie trio, które w niewiarygodnie szybkim tempie dotarło do czołówki najważniejszych współczesnych grup synthpopowych. Powstali jesienią 2011 w Glasgow, choć faktycznym początkiem zespołu była długoletnia znajomość Iana Cooka i Martina Doherty'ego. Po dołączeniu do ich projektu wokalistki i multi-instrumentalistki Lauren Meyberry zespół na kilka miesięcy zamknął się w studio w piwnicy pracując nad materiałem demo. Efektem tego wytężonego okresu był pierwszy oficjalny singiel zespołu, "The Mother We Share". Utwór zwrócił uwagę dziennikarzy i potencjalnych wydawców, zainteresowanych pełnowymiarowym debiutem Chvrches. Kolejny rok działalności zespół rozpoczął piątym miejscem na liście BBC Sound Of 2013 i serią ważnych koncertów, w tym wyprzedaną trasą po Wielkiej Brytanii. Kolejnym krokiem była publikacja "Recover EP", która udowodniła, że Chvrches są nieszablonowym zespołem, z ogromnym potencjałem. Ten został wykorzystany na debiutanckim albumie "The Bones of What You Believe" z września 2013. Płyta zebrała doskonałe recenzje, mówiono o odświeżeniu formuły synthpopu, chwalono delikatny głos Lauren i zwrócono uwagę na pomysłowe aranże. Po wydaniu "The Bones of What You Believe" Chvrches ruszyli w gigantyczną światową trasę koncertową, m.in. u boku Depeche Mode. Znaleźli jednak dość czasu by nagrać drugi album i zrobili to w zaledwie cztery miesiące. "Every Open Eye" wydali w drugą rocznicę ukazania się debiutu i "dwójka" jest niejako kontynuacją jego brzmienia. To nadal przebojowe, syntetyczne ale jednocześnie bardzo czułe granie.

Festiwal Open'er odbędzie się w dniach 29.06 - 2.07 2016 w Gdyni, na lotnisku Kosakowo. Florence & The Machine wystąpią pierwszego dnia festiwalu.




Informacja o biletach

karnet 4-dniowy – 549 PLN
karnet 4 dniowy + pole namiotowe – 629 PLN
karnet weekendowy – 369 PLN
karnet weekendowy + pole namiotowe – 429 PLN
bilety jednodniowe – 239 PLN

Bilety dla dzieci:

Od 3 do 12 roku życia - 50% ceny: karnet 4-dniowy 274 PLN, karnet 4-dniowy + pole namiotowe – 314 PLN, karnet weekendowy – 184 PLN, karnet weekendowy + pole 214 PLN, bilety jednodniowe - 119 PLN Dzieci do 3 roku życia: udział bezpłatny.

CENY BILETÓW OD 6.06.2016 - JUNE TICKETS:

karnet 4-dniowy – 589 PLN
karnet 4 dniowy + pole namiotowe – 659 PLN
karnet weekendowy – 399 PLN
karnet weekendowy + pole namiotowe – 459 PLN
bilety jednodniowe – 239 PLN

Bilety dla dzieci:

Od 3 do 12 roku życia - 50% ceny: karnet 4-dniowy - 294 PLN, karnet 4-dniowy + pole namiotowe – 329 PLN, karnet weekendowy – 199 PLN, karnet weekendowy + pole – 229 PLN, bilety jednodniowe - 119 PLN
Dzieci do 3 roku życia: udział bezpłatny.

Bilety dostępne w ALTERSKLEPIE oraz w wybranych punktach sprzedaży eBilet. Lista stacjonarnych punktów sprzedaży.

Bilety VIP (Very Interesting Place) można kupić, kontaktując się z adresem VIP@alterart.pl